SANTOS CUP 2014

SANTOS CUP 2014

Pracowicie rozpoczęliśmy Nowy Rok 2014, bo już w jego pierwszy weekend pojechaliśmy do Gdańska, gdzie wzięliśmy udział w fajnym turnieju, zorganizowanym dla 12 zespołów rocznika 2003, pod hasłem „Futbol to zabawa”, przez Akademię Piłkarską Santos wraz z firmą Santos Events wpięknej, nowoczesnej hali widowiskowo-sportowej gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu.

Barw LIDERA Swarzędz 2003 w Gdańsku bronili: Dawid Gulczyński, Denis Jeske, Wiktor Koralewski, Bartek Łuczak (k), Bruno Norkiewicz (b), Wiktor Przebieracz, Olek Rybarczyk, Oliwier Strugalski (b), Kacper Vogel i Albert Żerkowski.

W sobotnich rozgrywkach grupowych los zetknął nas z drużynami SANTOS Gdańsk, ROZSTAJE Gdańsk i KS Sulmin.

Pierwszy mecz zagraliśmy z drużyną gospodarzy,SANTOS Gdańsk, remisując 1:1. Prowadzenie już w 1 minucie dał nam Denio mocnym strzałem z prawej strony boiska. Dwie minuty później gdańszczanie wyrównali, gdy piłka, po strzale z dystansu, przypadkiem otarła się o głowę jednego z zawodników i zmyliła naszego bramkarza Oliego. W tym meczu mieliśmy prawdziwy festiwal strzelecki, bo bramkarza SANTOSU sprawdzali wielokrotnie Przebier, Albert i Guli, jednak ze wszystkich opresji golkiper rywali wychodził obronną ręką i, mimo naprawdę przygniatającej przewagi, nie udało nam się przechylić szali zwycięstwa na naszą korzyść. Swoje okazje miał także SANTOS, jednak broniący na zmianę bramki LIDERA Oli i Bruno nie dali się zaskoczyć.

W kolejnym spotkaniu zmierzyliśmy się z drużynąROZSTAJE Gdańsk, remisując 0:0. Nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu i wynik mógł być zupełnie inny, bo, mimo iż blisko szczęścia po strzałach na bramkę rywali byli Bartek, Denis, Ptaszek i Ryba, to ROZSTAJE groźnie atakowały i dwukrotnie Bruno świetnie i szczęśliwie bronił w groźnych sytuacjach.

Ostatnie spotkanie grupowe było z cyklu meczy „o wszystko”, ponieważ tylko wygrana gwarantowała nam awans do niedzielnych finałów. Udało się i mimo iż zagraliśmy słaby mecz, który Przebier Starszy określił krótko i wymownie: „Masakra !”, topokonaliśmy KS Sulmin 1:0. Zmarnowaliśmy w tym spotkaniu wiele okazji bramkowych i było naprawdę nerwowo aż do 7 minuty, kiedy to, po podaniu Ryby, wynik spotkania soczystym uderzeniem ustalił nasz kapitan Bartek, dając nam awans do dalszych rozgrywek z drugiego miejsca w grupie.

Turniejowe emocje i nerwy po dobrym obiedzie szybko opadły i w sobotnie popołudnie wybraliśmy się na wycieczkę na stadion PGE ARENA, na którym swoje mecze w Ekstraklasie rozgrywa LECHIA Gdańsk. Podczas godzinnego zwiedzania byliśmy pod wrażeniem wielkości i piękna tego mieszczącego ponad 40 tysięcy kibiców obiektu, którego wykończenie i przemyślane rozwiązania wielu z nas wydawały się lepsze niż na naszym poznańskim Stadionie Miejskim przy ul. Bułgarskiej.

W niedzielę po śniadaniu, dla odprężenia, byliśmy w gdańskim Multikinie na zabawnym firmie 3D „Wędrówki z dinozaurami” i prosto z kina pojechaliśmy na niedzielne finały, w których, w rozgrywkach grupowych, systemem „każdy z każdym”, spotkaliśmy się z pięcioma wymagającymi rywalami.

Rozpoczęliśmy meczem zLechią Gdańsk, który zremisowaliśmy 1:1. Pierwsze minuty należały do lechistów, którym daliśmy się zdominować, jednak w 4 minucie meczu, po rzucie wolnym z 9 metrów Bartek atomowym uderzeniem w prawe „okienko” bramki rywali dał nam prowadzenie. Mecz był bardzo wyrównany i nerwowy, w obie strony boiska, sunęła akcja za akcją. Szkoda zmarnowanych dwóch wyśmienitych okazji (główka Przebiera z 2 metrów ponad bramką w 6 minucie i akcja Bartka w polu karnym minutę później), które zemściły się na nas w ostatniej minucie meczu, kiedy straciliśmy bramkę po rzucie wolnym, podyktowanym po przypadkowej „ręce” Ptaszka i bardzo dobrze wykonanym przez LECHIĘ. Ten remis był dla nas porażką…

Drugi niedzielny mecz zagraliśmy zPOLONIĄ Bydgoszcz, ulegając 0:1po zaciętym meczu, w którym poloniści wzięli rewanż za ostatnią porażkę z nami podczas czerwcowego UKS SMS CUP. Bramkę straciliśmy po błędzie w obronie, już w pierwszej minucie meczu i potem do końca spotkania „goniliśmy wynik”. Mecz był wyrównany i oba zespoły mogły zdobyć bramki, a my znowu nie wykorzystaliśmy kilku bardzo dobrych okazji, m.in. po akcji Bartka (z piękną „ruletą” przed polem karnym POLONII) w 2 minucie i sytuacji sam na sam Alberta w 6 minucie.

W kolejnym meczu spokojniepokonaliśmy Akademię Piłkarską Człuchów 2:0. Prowadzenie dał nam w 2 minucie Ryba, wygrywając pojedynek w polu karnym z dwoma obrońcami rywali, a drugą bramkę zdobył w 6 minucie, po minięciu w polu karnym obrońcy, Bartek. Także i w tym meczu „grzech nieskuteczności” dał znać o sobie, bo żadna z dobrych okazji bramkowych Alberta, Denia, Gulczasa i Ptaszka nie została wykorzystana.

W czwartym niedzielnym spotkaniu, po słabej grze,ulegliśmy drużynie ROZSTAJE Gdańsk 0:1. Popełniliśmy w tym meczu szereg błędów w obronie i jeden z nich, w 5 minucie, został przez naszych rywali wykorzystany. W innych sytuacjach albo świetnie bronił Oli, albo gdańszczanie pudłowali, albo ratował nas słupek. Mieliśmy sporo okazji do zdobycia gola, jednak albo piłka nie trafiała do bramki (piękna główka po „szczupaku” Ryby w 2 minucie), albo trafiała w słupek (Albert w 9 minucie po podaniu Ptaszka z rogu), albo szczęśliwie bronił golkiper rywali (wybrany później najlepszym bramkarzem turnieju), odbijając dwukrotnie piłkę po strzałach Denia w 4 minucie, albo też nie wykorzystywaliśmy sytuacji sam na sam (Albert w 9 minucie).

W ostatnim meczu rundy finałowej turnieju mieliśmy kolejny „mecz o wszystko”, w którym zwycięstwo dawało nam brązowy medal, jednak nie wykorzystaliśmy szansy, tylkoremisując 0:0 z drużyną DON BOSCO Ostródai to naszym przeciwnikom, w wyniku punktacji z „małej tabeli”, przypadło miejsce na najniższym stopniu „pudła”.

Ten mecz był festiwalem niewykorzystanych okazji z obu stron. Te, które mieli rywale pewnie wyjaśniał Oli, szczególnie widowiskowo, wręcz w niewiarygodny sposób, interweniując w ostatnich sekundach spotkania, kiedy obronił całą serię uderzeń z bliskiej odległości. Do wykorzystania „setek” LIDERA szczęścia zabrakło Deniowi (sam na sam 2 minucie – bramkarz broni) oraz Rybie (sam na sam w 8 minucie – poprzeczka).

Podsumowując krótko turniej: rozegraliśmy 8 spotkań, wygrywając 2, remisując 4 i przegrywając 2, strzeliliśmy tylko 5 bramek (Bartek -3 oraz Denio i Ryba po 1), a ilość zmarnowanych stuprocentowych okazji trudno policzyć.

Cieszy bardzo, że stworzyliśmy sobie podczas turnieju dużo okazji do zdobycia gola, martwi jednak to, że niewiele z nich wykorzystaliśmy, bo przecież chcąc wygrywać, trzeba strzelać bramki…

Wyniki finałów SANTOS CUP 2014

POLONIA Bydgoszcz

ROZSTAJE Gdańsk

DON BOSCO Ostróda

LIDER Swarzędz

LECHIA Gdańsk

AP Człuchów

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości