Młodzik D2 grupa 1
Środa Wlkp., 08.11.2014
Młodzik D2 (grupa 1): Polonia Środa- LIDER Swarzędz2:1(1:1)
Ostatni mecz Lidera w grupie – mecz najważniejszy, bo decydujący o awansie do wiosennych rozgrywek mistrzowskich. Zwycięzca starcia Polonia – Lider zapewniał sobie zwycięstwo w grupie. Nic dziwnego, że mimo listopada nie było mrozu, a pod stadion ściągnięta została nawet policja.
Do Środy czarno-czerwoni pojechali w składzie: Oliwier Strugalski, Kacper Fornalkiewicz, Miłosz Gawecki, Marcin Górczewski, Dawid Gulczyński, Denis Jeske, Wiktor Koralewski, Bartek Łuczak, Wiktor Przebieracz, Dominik Zaborniak i Albert Żerkowski. Na ławce trenerskiej zasiadł Łukasz Kubzdyl. Na trybunach tłumy – wszystkie ławki byłyby zajęte, gdyby mnie fakt, że kibice z emocji woleli śledzić mecz na stojąco. Gwizdek rozpoczynający mecz zagłuszyli fani ze Swarzędza intonując klubowy hymn.
Niesieni jego dźwiękami Synowie Swarzędza przeprowadzili dwie pierwsze akcje w meczu. Odpowiedzią było jednak pięć ataków polonistów. Gdy wydawało się, że Lider oddał inicjatywę, czarno-czerwoni przeprowadzili groźną kontrę, którą gospodarze przerwali we własnym polu karnym faulem na Denisie. Sędzia wskazał na wapno, piłkę ustawił tam Bartek. Łuczak pewnie podszedł do strzału i uderzył przy lewym słupku tak precyzyjnie, że bramkarz wyciągnięty jak struna i lecący w dobrą stronę dał radę tylko lekko dotknąć piłkę rękawicą, ale wybić jej rady nie dał. 0:1 – Lider w 4. minucie wychodzi na prowadzenie.
Nasza drużyna chciała pójść za ciosem. To Lider w tym okresie dominował, będąc częściej przy piłce, ładnie nią grając i wyprowadzając groźniejsze akcje. Sam na sam wychodził Denio. Po rzucie rożnym Przebier zagrywa piłką obok bramki. Kontry rywali czyści Koral. Gulczas miesza w środku. Albert angażuje uwagę obrońców rywali.
Im dłużej jednak nie padała druga bramka tym bardziej przed oczyma stawały ostatnie mecze Lecha – szybko strzelona bramka nie zapewniająca zwycięstwa. I stało się – w 15. minucie szybka akcja średzian lewym skrzydłem przyniosła centrę, a napastnik Polonii czujnie w powietrzu zagrał nogą przed naszym bramkarzem – lekki strzał okazał się skuteczny – 1:1.
W tym momencie gra się wyrównała. Nadal mogła się podobać, bo w ostatnim czasie był to jeden z ładniejszych meczów w wykonaniu Lidera. Jednak po swojej bramce to akcje Polonii wyglądały groźniej – po jednej z nich piłka trafiła w słupek.
Chwilę potem była jednak okazja na przepiękną bramkę dla swarzędzan. Przewrócony już Denis nie stracił panowania nad piłką i zagrał ją w fantastyczny sposób tak, że Miłosz znalazł się sam na sam z bramkarzem. Uderzył jednak w biegu nad poprzeczką.
Pięć minut przed przerwą kilku piłkarzy Lidera chciało wjechać do bramki Polonii razem z piłką, ale bez skutku. Idącą w odpowiedzi kontrę zatrzymał skutecznie Przebier. Jeszcze piękny strzał Domina minął słupek i sędzia wysłał piłkarzy do szatni. Ale że do szatni było daleko to zawodnicy pozostali w okolicach linii bocznej, gdzie trenerzy zarysowali taktykę na drugą połowę.
Najpierw swoje plany próbowali wcielić w życie poloniści, ale Oli pokazał wyjątkową obronę pewnie łapiąc piłkę zagraną z rzutu rożnego po ziemi – czekający na środku pola karnego średzianie obeszli się smakiem.
Groźniej było na polu karnym Polonii po naszym rzucie rożnym. Odbijająca się jak we flipperze piłka trafiła do Miłosza, który stojąc metr przed bramką posłał ją… metr nad poprzeczką. W 34. minucie Denis pięknie uderzył z rzutu wolnego, ale szczęście znów nie było z Liderem. Zabrakło kilku centymetrów – piłka wylądowała na poprzeczce.
Gra przeniosła się na środek pola, a emocje zbliżyły kibiców do linii bocznej. Pojawiły się faule, były groźne sytuacje, było kilka kontrowersyjnych decyzji sędziego, ale generalnie arbiter dobrze prowadził zawody. Drużyny wyglądały na świadome wagi meczu. Jedna bramka dla Lidera stawiała czarno-czerwonych na pierwszym w miejscu w tabeli. Remis był korzystny dla Polonii, a kolejny gol dawał średzianom pewny awans do rozgrywek mistrzowskich.
Polonia przycisnęła – najpierw jedną z kontr powstrzymał Ebi, potem piękną paradą popisał się Oli, który kilkukrotnie w tej połowie pokazał, że górne piłki nie są dla niego problemem. Wspomniane faule oznaczały rzuty wolne, które w większości wykonywane były z miejsc dających możliwość strzałów. Oli spisywał się świetnie, podobnie jak jego adwersarz.
Emocje sięgały zenitu, ale tylko jedna drużyna mogła być na końcu zadowolona. Okazała się nią Polonia – 5 minut przed końcem gospodarze wyszli ze skuteczną kontrą w przewadze 3 na 2, a przy strzale z lewej strony pola karnego przy lewym słupku Oli nie miał szans.
Lider walczył do końca. Po jednym z fauli rywali sędzia nakazał poloniście opuścić boisko, przez dwie minuty graliśmy więc nawet w przewadze. Najlepsze okazje dwukrotnie miał Fornal, ale najpierw z rzutu wolnego nie trafił w bramkę, a tuż przed końcem w sytuacji sam na sam górą okazał się bramkarz gospodarzy i to oni wznieśli ręce do góry w geście triumfu tuż po ostatnim gwizdku arbitra. Polonii już nic nie odbierze pierwszego miejsca w grupie 1 i to ona zagra wiosną w lidze mistrzowskiej.
To był dobry mecz godny starcia dwóch najlepszych zespołów tej grupy. Wysokie tempo gry, dobre akcje, szybkie kontry, dużo strzałów, parady bramkarzy. To było też twarde starcie, ale bez większych negatywnych emocji.
link do zdjęć:https://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/6079827100926276209?authkey=CMGkqrLdody5bg
Kórnik, 21.10.2014
Młodzik D2 (grupa 1): KOTWICA Kórnik - LIDER Swarzędz0:8(0:2)
Kibice, którzy zdecydowali się na wyjazd do miasta, w którym urodziła się Wisława Szymborska, mieli okazję zobaczyć świetny występ Lidera. To było w końcu dobre spotkanie w wykonaniu czarno-czerwonych, a w kolorach tych, i to w nowej wersji, wystąpili tym razem: Oliwier Strugalski, Kacper Fornalkiewicz, Miłosz Gawecki, Marcin Górczewski, Dawid Gulczyński, Denis Jeske, Bartek Łuczak, Wiktor Przebieracz, Kacper Vogel, Dominik Zaborniak i Albert Żerkowski.
Chłopcy od samego początku doskonale operowali piłką, bardzo wysoka była dokładność podań, często przechwytywali futbolówkę, grali wysokim pressingiem. O ich dominacji niech świadczy fakt, że w pierwszych 30 minutach tylko dwa razy przeciwnik dotarł na naszą połowę razem z piłką.
Pierwsze okazje mieli Albert i Denis zgodnie trafiając w bramkarza gospodarzy. W 5. minucie okazję na gola marzenie miał Miłosz, który po podaniu Albiego uderzył głową, a piłka o centymetry minęła okienko bramki. W kolejnych akcjach bliscy gola byli Przebier, Domino i znów Miłosz.
11. minuta to ta, w której Kotwica premierowo zagościła na naszej połowie, ale niczym groźnym się to nie skończyło. W odpowiedzi wyprowadzamy kontrę, ale bramkarz gospodarzy czujnie wybieg przed pole karne przerywając nasz atak. Chwilę potem Denis w sytuacji sam na sam przenosi piłkę nad poprzeczką.
W końcu w 18ej minucie pada dla nas bramka - po ładnym podaniu Bartka Ptaszek po rękach bramkarza trafił na 1:0. Chwilę potem ten sam strzelec podwyższa na 2:0 po wspaniałej asyście z półobrotu Gulczasa. A potem przyjechała mama Vogel i syn przestał trafiać…
Tu warto zauważyć doskonałe prowadzenie zawodów przez sędziego. Pomylił się chyba tylko raz – gdy skończył połowę po 25 minutach. Po informacji od trenera Łukasza i od rodziców, że chłopcy grają już po pół godziny przeprosił zgromadzonych słowami „Ja też się mogę mylić”. Później jednak sędzia nie dał dowodów na prawdziwość tego zdania. Wielkie uznanie!
Druga część meczu zaczęła się od znanego kibicom obrazka – Denis sam na sam z golkiperem. Tym razem nie dał rady. Gospodarze odpowiadają jedynym strzałem w meczu. Gdyby strzelec zagrał piłkę odrobinę wyżej to stracilibyśmy bramkę po pięknym i pomysłowym uderzeniu z daleka – przeciwnik zauważył Olego daleko przed linią bramkową, ale nasz bramkarz był czujny i skuteczny.
Albert obił jeszcze słupek aż przyszło cudowne 10 minut – od 41ej do 51ej co 2 minuty zdobywaliśmy gola:
3:0 – Jeske wykorzystał w końcu sam na sam.
4:0 – Miłosz zabiera przeciwnikom piłkę na ich polu karnym i obsługuje Denisa, który najpierw trafia w bramkarza, ale dobitka jest już skuteczna.
5:0 - Bartek zagrywa długa piłkę wprost na głowę Wiktora, który pakuje ją dokładnie w okienko – stadiony świata! Bramka meczu!
6:0 – Ebi zagrywa do Fornala, który nie daje szans bramkarzowi.
7:0 – Marcin faulowany, ale padając podaje do Gulczasa, który trafia.
8:0 – Fornal wystawia Miłoszowi, który ustala wynik meczu.
W końcówce był jeszcze słupek, ładne strzały głową, nawet Oli zapędził się w pole karne przeciwników przy rzucie rożnym w ostatniej minucie, ale wynik się już nie zmienił.
Nowe stroje przyniosły szczęście, pozwoliły wrócić do nie widzianej w ostatnich meczach dyspozycji. Nawet kiedy długo trzeba było czekać na gole to sposób wymiany piłki napawał kibiców radością.
link do zdjęć:https://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/6074750949659824449?authkey=CLL125q6utewzAE
Zalasewo, 18.10.2014
Młodzik D2 (grupa 1): LIDER Swarzędz – UKS Śrem II 4:1 (2:1)
Kiedy chce się awansować do ligi mistrzowskiej trzeba grać profesjonalnie. Kiedy ma się wysokie mniemanie o swoich umiejętnościach trzeba to udowodnić w meczu z outsiderem grupy. Kiedy chce się dobrze grać trzeba mieć dobry strój…
O tym ostatnim zapomniał Wiktor Przebieracz przypominając polską tradycję zapoczątkowaną przed laty przez Bartosza Karwana. Koszulkę zostawił w szatni. Wiktor miał więcej szczęścia od Karwana – kiedy wrócił już w meczowym stroju trener Arek pozwolił mu wejść na boisko. Jego koledzy zdążyli już jednak zacząć mecz, a brak koszulki okazał się złym omenem – już w drugiej minucie zespół UKS Śrem II zdobył bramkę po pierwszym i jak się okazało jedynym w tym meczu strzale na bramkę Oliwiera Strugalskiego.
Dopiero po tym golu na boisku zaczęli istnieć nasi piłkarze, więc czas na ich prezentację: z Olim i Przebierem piłkę kopali Kacper Fornalkiewicz, Miłosz Gawecki, Marcin Górczewski, Dawid Gulczyński, Denis Jeske, Wiktor Koralewski, Bartek Łuczak, Kacper Vogel, Dominik Zaborniak i Albert Żerkowski. A to kopanie w sobotnie południe nie było najwyższych lotów. Jak to określił najgłośniejszy kibic Lidera 2003 (zagadka: kto to?) – mecz z Koziołkiem nie był wypadkiem przy pracy…
Jeszcze przed straconym golem mieliśmy swoją pierwszą akcję – Miłosz na prawym skrzydle odebrał piłkę przeciwnikowi, zacentrował, a Gulczas uderzył głową na tyle lekko, że bramkarz ze Śremu sobie poradził. Już po golu czarno-czerwoni oblegli bramkę gości i w szóstej minucie osiągnęli cel –
Dominik z bliska pokonał śremskiego golkipera – 1:1.
Wydawało się, że wszystko szybko wróci do normy i Lider zacznie się zbliżać do wyniku ze Śremu sprzed miesiąca (zwycięstwo 8:1), ale zaczęły się schody, budowane nie tyle przez rywala, co przez samych siebie. Bartek z daleka przeniósł piłkę nad bramką, Denis nie trafił z bliska, Miłosz zmarnował sam na sam, Ptaszek szalał na skrzydle, ale koledzy nie potrafili tego wykorzystać.
Dopiero w 22. minucie po rzucie rożnym Fornala Bartek uderzył lewą nogą, a obrońca UKS-u trącił piłkę myląc własnego bramkarza i Lider objął prowadzenie 2:1.
Chwilę potem Denis przegrał pojedynek sam na sam. Ebi przechwycił i zacentrował, Przebier uderzył obok słupka. Bartek wyłożył piłkę Albiemu – ten trafił w słupek. Jeszcze Denis z trzech metrów wycelował w niebo i sędzia zakończył pierwszą połowę.
Drugą część znów od mocnego uderzenia zaczęli przyjezdni, ale ich groźna akcja nie zakończyła się strzałem. Potem najaktywniejszym zawodnikiem na boisku na blisko 10 minut stał się… Oli! Co druga akcja Lidera przechodziła przez niego, akcje UKS-u z kolei Oliwier przerywał także poza swoim polem karnym, wdając się nawet w dryblingi, na szczęście wychodził z nich zwycięsko.
W międzyczasie padł nawet dla nas gol, ale ze spalonego. Niby oblężenie trwało, ale najgroźniejszą sytuację sprokurował nasz przeciwnik – śremski bramkarz po rzucie rożnym Fornala skierował piłkę do własnej bramki, ale jego kolega z obrony zdążył wybić ją jeszcze z linii bramkowej.
Gola nie strzelają w ciągu trzech minut po kolei Denis, Dominik, Ptaszek i znowu Dominik. Nawet przewaga 3 na 2 nie przynosi bramki. Szanse marnują też znowu Denis i Fornal z rzutu wolnego. Chęci zdobycia gola nie można chłopcom odmówić: w 47. minucie robimy równocześnie przewrotkę i strzał głową, na szczęście chłopcy nie zrobili sobie krzywdy…
Dzięki temu chwilę później mogli cieszyć się w końcu z podwyższenia wyniku – Dominik z daleka trafił w okienko. 3:1.
Koral z Przebierem czyszczą w obronie, Albi z Miłoszem i Gulczasem nie wykorzystują okazji strzeleckich. Na 5 minut przed końcem największy walczak meczu – Miłosz – był faulowany, ale mimo to podał do Alberta, który uderzył w długi róg i ustalił wynik meczu. Jeszcze w ostatniej minucie megazamieszanie po dwóch rzutach rożnych, ale na tablicy pozostało 4:1.
Przygniatająca przewaga (37 strzałów Lidera na zaledwie 1 śremian), udane dryblingi, odważne zagrania to niestety tylko jedna strona tego meczu. Drugą jest marnowanie okazji, błędy w obronie, niechlujne zagrania, nonszalancja w ataku. To nie jest gra pozwalająca spokojnie patrzeć w przyszłość. Nasi chłopcy na pewno są w stanie wrócić do swojej najlepszej formy. Możliwe, że stanie się to już za tydzień!
link do zdjęć:https://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/6071865892294422177?authkey=CJ2WvbqG062c9wE
Poznań, 12.10.2014
Młodzik D2 (grupa 1): KOZIOŁEK Poznań - LIDER Swarzędz 2:1 (2:0)
W pierwszym spotkaniu rundy rewanżowej Ligi Okręgowej Młodzików D2 LIDERA Swarzędz, grającego w grupie I, reprezentowali: Kacper Fornalkiewicz, Miłosz Gawecki, Marcin Górczewski, Dawid Gulczyński, Denis Jeske, Wiktor Koralewski, Bartek Łuczak, Wiktor Przebieracz, Oliwier Strugalski (b), Kacper Vogel, Dominik Zaborniak (k) i Albert Żerkowski.
Mimo poznańskiego maratonu, dezorganizującego totalnie ruch w mieście udało nam się bez kłopotu i korków dojechać na boisko ze sztuczną nawierzchnią przy ulicy Gdańskiej.
Podobnie jak we wczorajszym meczu Polska – Niemcy, również dzisiaj faworyt, czyli LIDER, zszedł z boiska pokonany, zasadnicza różnica między oboma pojedynkami była jednak taka, że wczoraj faworyt grał bardzo dobrze i zabrakło mu szczęścia, a dzisiaj faworyt grał słabo i, jak zawsze, zabrakło mu skuteczności.
Pierwszą groźna akcję naszego zespołu stworzył w 3 minucie meczu Fornal, którego strzał z wolnego odbił bramkarz poznaniaków, a dobitka Albiego była nieskuteczna.
Minutę później Ptaszek wychodzący na czystą pozycję zbyt późno dostał piłkę od Domina i mieliśmy pierwszego w tym meczu „spalonego”, który zapoczątkował całą ich serię, bo było ich dziś w naszym wykonaniu może dwadzieścia, a może i więcej…
I „myślenie o ofsajdach” to pierwszy obszar do poprawy w grze LIDERA.
W 6 minucie Albi, będąc w idealnej sytuacji przed bramką Koziołka, uderzył w boczną siatkę, a dwie minuty później, po rajdzie Ptaszka lewą stroną i wyłożeniu piłki „na tacy”, ponownie Albi nie pokonał bramkarza będąc w odległości trzech metrów od bramki.
Stara piłkarska prawda, mówiąca o konsekwencjach zmarnowanych „setek” potwierdziła się chwilę później, gdy po szkolnym błędzie przy wyprowadzaniu piłki spod naszej bramki pozwoliliśmy sobie strzelić gola.
Po utracie bramki, podobnie jak przedtem, Lider miał optyczną przewagę, a gra toczyła się głównie na połowie rywali, jednak gospodarze groźnie kontrowali. Po jednej z takich kontr, w 15 minucie meczu, omal nie straciliśmy kolejnego gola, na szczęście jednak na środku obrony przytomnie i skutecznie interweniował wracający pod nasze pole karne Ptaszek.
Niestety jednak chwilę później popełniliśmy następny rażący błąd przy wyjściu z defensywy, który Koziołek bezlitośnie wykorzystał i zrobiło się już 0:2…
W 18 minucie i można powiedzieć, że dotyczy to całego spotkania, zabrakło między naszymi zawodnikami komunikacji, kiedy w dobrej sytuacji, mając piłkę w polu karnym rywali, Miłosz z Dominem patrzeli na siebie, pytając oczami „kto ma strzelać ?”, w rezultacie czego strzału nie oddał żaden z nich.
I to właśnie komunikacja na boisku, a w zasadzie jej brak, jest drugim obszarem do poprawy w grze
LIDERA.
W 20 minucie mieliśmy rzut wolny, niestety po strzale Denisa piłka poleciała obok słupka. Dwie minuty później ponownie strzelał Denio, któremu idealnie piłkę podał Miłosz, niestety w sytuacji sam na sam lepszy okazał się golkiper przeciwnika…
Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy znowu sprezentowaliśmy piłkę pod własną bramką zawodnikowi Koziołka, tym razem jednak, na szczęście, Oli wyszedł zwycięsko z tego pojedynku.
W końcówce tej części meczu mieliśmy jeszcze dobrą akcję Ptaszka, który urwał się lewą stroną, minął dwóch obrońców, jednak zabrakło, niestety, dobrego podania dla zakończenia tej sytuacji golem.
Przerwa i rozmowa z Trenerem Arkiem nie przyniosły jakiejś wielkiej odmiany w naszej grze, aczkolwiek druga połowa była trochę lepsza od pierwszej. Przeważaliśmy zdecydowanie przez jej większą część, niestety nie potrafiliśmy tej przewagi wykorzystać, bijąc „głową o mur” i marnując seryjnie super okazje, a Koziołek groźnie kontratakował.
W 2 minucie lewą stroną pomknął Ptaszek, oddał do Fornala, który dokładnie dośrodkował na głowę Przebiera, niestety piłka nieznacznie minęła słupek poznańskiej bramki.
Trzy minuty później, po rogu bitym przez Fornala, Miłosz nie trafił głową w piłkę, która wylądowała pod nogami Albiego, a ten z odległości kilku metrów pewnie wpakował ją do siatki, zdobywając kontaktowego gola.
7 minuta przyniosła nam fantastyczny strzał Miłosza z dystansu, który, jakimś cudem, bramkarz Koziołka sparował na róg.
Szkoda, że w tym meczu, podobnie jak we wcześniejszych pojedynkach ligowych, strzały z dystansu można było policzyć na palcach jednej ręki (dziś dokładnie dwa przez godzinę meczu) i te strzały, czyli ich brak, to trzeci obszar do poprawy w grze LIDERA. Trudno czasem zrozumieć dlaczego, będąc przed polem karnym, w dobrej pozycji do uderzenia na bramkę, nasi zawodnicy zaczynają „kręcić kółeczka” lub podają piłkę gorzej ustawionym kolegom…
W 9 minucie rajdem lewą stroną boiska popisał się Albi, dokładnie podając w pole karne do Gulczasa, niestety jednak temu ostatniemu „uciekła” piłka.
Nie mieliśmy szczęścia także 4 minuty później, kiedy Denio, w idealnej sytuacji, będąc kilka metrów przed bramką posłał piłkę kilka metrów nad nią, ani w 18 minucie, gdy Albiemu w świetnej sytuacji piłka odskoczyła od nogi, ani w 19 minucie, kiedy w sytuacji sam na sam strzał Denisa obronił golkiper Koziołka.
W ostatnich dziesięciu minutach meczu obserwowaliśmy niesamowity napór LIDERA, jednak nasze poczynania raziły nieporadnością, a bramka rywali była jak „zaczarowana”…, piłka nie wpadła do niej ani po dobrej akcji i strzale Albiego w 23 minucie, ani dwie minuty później, kiedy Denio z kilku metrów nie trafił do poznańskiej bramki, ani też w 28 minucie, kiedy Gulczas mocno uderzył ponad bramką z lewej strony boiska.
Mieliśmy w tej części meczu także kilka bardzo groźnych kontr Koziołka, jednak większość z nich „zneutralizował’ pięknymi wślizgami grający bardzo dobrze w obronie Przebier, a raz Oli w sytuacji sam na sam popisał się skuteczną obroną na linii pola karnego.
Walczyliśmy do końca o poprawę wyniku, ale to nie był „nasz dzień”…, brakowało świeżości, determinacji i radości z gry, raziliśmy nieskutecznością i „epidemią spalonych”, szwankowało wiele elementów piłkarskiego rzemiosła…
Zalasewo, 27.09.2014
Młodzik D2 (grupa 1): LIDER Swarzędz - Polonia Środa 2:2(0:1)
Na ten mecz obie drużyny czekały, bo było wiadomo, że spotkanie Lidera i Polonii dostarczy emocji. Spotkali się dwaj faworyci do awansu z grupy 1 do wiosennych rozgrywek grupy mistrzowskiej WZPN Młodzików. Barw Lidera Swarzędz w sobotnie południe bronili: Oli Strugalski w bramce i przed nim Kacper Fornalkiewicz, Miłosz Gawecki, Dawid Gulczyński, Marcin Górczewski, Denis Jeske, Wiktor Koralewski, Bartek Łuczak, Wiktor Przebieracz, Kacper Vogel, Michał Wieczorek, Dominik Zaborniak i Albert Żerkowski.
Mecz zaczął się od zdecydowanych ataków gości. W pierwszej minucie Przebier fantastycznym wślizgiem przerywa akcję sam na sam. Jednak już w kolejnej akcji Oli najpierw broni, ale przy dobitce nie ma już szans i jest 0:1.
Początkowe dziesięć minut to słaba postawa Lidera. To Oli ratuje nas czujnym przecięciem dośrodkowania, to Koral wybija piłkę, to sędzia pokazuje spalonego, kiedy napastnik Polonii wychodził sam na sam z naszym golkiperem.
W końcu Lider zaczyna grać. Po serii rzutów rożnych trafiamy nawet w poprzeczkę. Przebier aktywny w obronie dynamiczny też w ataku – jego strzał z daleka mija jednak bramkę. Denis wychodzi na pojedynek z bramkarzem, ale najpierw trafia w niego, próbuje jeszcze przewrotką leżąc (taka magia!), ale golkiper Polonii wyłapuje to zagranie.
To jest okres naszego pressingu, Polonia gra z kontry. Strugalski gra czujnie na przedpolu, ratując nas wybiciem z linii pola karnego, a kolejny atak przyjezdnych znów przerywa Przebieracz. W jednej z ostatnich akcji tej części spotkania drużynowe rozegranie daje nam szanse na bramkę. Gulczas z lewej strony na prawą do Albiego, ten do Gaweckiego, który zapędza się pod linię końcową. Sędzia kończy pierwszą połowę, przegraną połowę.
Tak jak pierwszą odsłonę od mocnego uderzenia zaczęła Polonia, tak drugą mocno otwierają synowie Swarzędza (i okolic). To Lider ostro atakuje. W 33. minucie sędzia przy naszym sam na sam odgwizdał spalonego, mimo, że w momencie podania obrońca Polonii był 2 metry bliżej swojej bramki niż nasz atakujący. Minutę później jednak Denis pokonał bramkarza przeciwników – jego pierwszy strzał został jeszcze obroniony, ale dobitka była skuteczna i zrobiło się 1:1.
Na długie minuty gra przeniosła się na środek pola, gdzie walecznie wojują Wieczorek i Zaborniak. Ptaszek sieje zamęt na skrzydle. Lider miał lekką przewagę, ale Polonia też groźnie atakowała. Na pojedynek Gaweckiego z bramkarzem (za słaby lob) podobnym starciem odpowiadają przyjezdni, ale Oli skraca kąt i polonista nie trafia w bramkę. Gulczas z linii pola karnego minimalnie mija okienko bramki. I znów Oli czujnie, tym razem jak Neuer poza polem karnym wybija piłkę w aut, a Polonii wybija z głowy pomysł na skuteczną akcję.
Na jedenaście minut przed końcem najbardziej kontrowersyjna sytuacja w meczu. W naszym polu karnym Oli krzyczy „Moja”, ale Ebi już ma wyciągniętą nogę do wybicia piłki. Po okrzyku uderza słabiej i futbolówka trafia pod nogi zawodnika ze Środy. Strzał trafia w boczną siatkę, ale pod nią piłka wtacza się do bramki. Kibice przyjezdnych cieszą się, ale sędzia, zgodnie z opinią większości zawodników, uznaje, że bramki nie było. Z sektora prasowego było widać wyraźnie, że gol nie padł, ale jeszcze po meczu toczyły się (kulturalne!) dyskusje kibiców obu klubów na temat tego zagrania. Na tablicy pozostawał wynik remisowy.
Nikt jednak nie myślał o składaniu broni – Gulczas trafia w bramkarza gości, a nasz wygrywa akcję sam na sam z napastnikiem przyjezdnych. Rzut wolny dla Polonii, świetnie wykonany nad murem, łapie ponownie Oli. Cztery minuty przed końcem Fornalzagrywa w naszym polu karnym piłkę zbyt wysoko podniesioną nogą i arbiter dyktuje rzut wolny pośredni. Krótkie podanie i precyzyjny strzał nie dają naszej obronie szans - 1:2.
Gdy wydaje się, że mecz jest rozstrzygnięty gromkie „Gramy do końca, hej Lider gramy do końca” mobilizuje czarno-czerwonych i chyba także sędziego, bo ten dyktuje na dwie minuty przed końcem rzut karny dla Lidera za faul, którego, w opinii większości kibiców obu stron, nie było. Bartek podchodzi do piłki i pewnym strzałem przy prawym słupku pokonuje golkipera Polonii.
Emocji i wydarzeń był tak dużo, że sędzia przedłuża mecz o 2 minuty. W ostatniej z nich Fornal wykonuje rzut rożny, a strzał Przebiera głową wpada w ręce bramkarza i spotkanie kończy się remisem 2:2.
Wynik oddaje przebieg zaciętej i wyrównanej walki na boisku.
link do
Zalasewo, 20.09.2014
Młodzik D2 (grupa 1): LIDER Swarzędz - Kotwica Kórnik 12:0 (5:0)
Rzadko się zdarza by mecz zaczął się wcześniej niż planowano, ale tym razem tak właśnie się stało. Kotwica zdążyła zakotwiczyć, a Lider zebrał swoje siły, więc nim sędzia gwizdnie szybkie przedstawienie swarzędzkiego składu: Oli Strugalski w bramce i przed nim Kacper Fornalkiewicz, Miłosz Gawecki, Dawid Gulczyński, Marcin Górczewski, Denis Jeske, Wiktor Koralewski, Bartek Łuczak, Wiktor Przebieracz, Kacper Vogel, Dominik Zaborniak i Albert Żerkowski.
W samo południe była już ósma minuta, a na tablicy wyników identyczne zera po obu stronach dwukropka. Ale pod obiema bramkami zdążyły już powstać sytuacje bramkowe. Co ciekawe pierwsi groźniej zaatakowali kórniczanie, ale pierwszy (z zaledwie dwóch w całym meczu) strzałów minął słupek po właściwej, z naszego punktu widzenia, stronie słupka. W odpowiedzi Domino i Albi próbowali wjechać z piłką do bramki Kotwicy, ale natknęli się na nogi obrońców i sztuka się nie udała. Naprawdę groźną akcję zrobiliśmy dopiero w 9. minucie, ale Ptaszek puszczony przez Alberta w uliczkę trafił w sytuacji sam na sam w bramkarza.
Chwilę potem jednak Lider zagrał zespołowo. Na prawym skrzydle powalczył Żerkowski, a w polu karnym Bartek przytomnie wypuścił Dominika w sytuację jeden na jeden i bramkarz gości wyjął pierwszy raz piłkę z siatki. W 10. minucie 1:0.
Trzy minuty później Denis zabrał przeciwnikom piłkę z lewej strony pola karnego i uderzył tak pod poprzeczkę, że bramkarz, mimo starań, znów został pokonany. 2:0.
Po kwadransie było już 3:0, bo Bartek zaszalał w polu karnym i podał do Alberta, który między nogami golkipera Kotwicy umieścił futbolówkę w sieci.
Kolejna minuta i kolejne trafienie – Ptaszek wypuścił Denisa, który znów nie dał szans rywalom. W 19. minucie Żerkowski do znowu! Denia i po rękach bramkarza piłka znów trzepocze w sieci.
W pierwszej połowie gole już nie padły, choć okazji nie brakowało – uderzenie z dystansu Łuczaka, rajd Miłosza, główka Zaborniaka, sam na sam Denisa, strzał Fornala z rzutu wolnego nad poprzeczką. 5:0 do przerwy dało jednak nadzieję na dwucyfrówkę, nadzieję głośno wyrażaną przez część kibiców.
Na początku drugiej części Lider znów chce wjechać z piłką do bramki rywali, co skutku nie przynosi. Za to Fornal skutecznie przerywa akcję Kotwicy wybijając piłkę na rzut rożny. Po pięciu minutach gry, widząc nieporadność gospodarzy, sędzia przyznaje Liderowi rzut karny. Kibice twierdzą, że nic nie było, ale skoro wapno wskazane do piłki chce podejść Oli. Trener zgody nie daje, więc to Denis pewnie zdobywa swoją czwartą bramkę. Nasi zawodnicy świętują cieszynką – dżdżownica przepełzła po boisku.
Tymczasem nasz bramkarz dostaje szansę sprawdzenia czy aby na pewno nie śpi… Nie spał i czujnie przerywa akcję Kotwicy wybijając piłkę w aut. Chwilę potem Bartek przymierza w długi róg i jest 7:0, a po murawie jedzie cieszynkowy pociąg.
W 41. minucie Ebi podaje w środek pola karnego do Alberta, który nie marnuje okazji, a na boisku pojawia się cieszynkowy pucybut czyszczący buta Żerkowskiego.
Czarno-czerwoni szaleją, a Kotwica uznaje, że na naszej połowie nic ciekawego jej spotkać nie może, dlatego najwięcej emocji pod bramką Lidera dostarczyła zabawa Oliego, który postanowił pokiwać się z obrońcami. Opatrzność czuwa, kary nie ma, piłka wraca na połowę kórniczan, a tam ładny przechwyt Gaweckiego, skuteczna interwencja Przebieracza, ale też nieskuteczny jego strzał głową. W końcu Zaborniak podaje do Gulczyńskiego, a piłka wpada pod poprzeczkę. 9:0.
Piłka coraz częściej nie opuszcza okolic pola karnego Kotwicy. W krótkim czasie sytuacje jeden na jeden marnują Fornal, Domino i Ptaszek. Za to Koral świetnie przechwytuje piłkę, która wyjątkowa dotarła aż do linii środkowej.
W końcu Bartek wypracowuje sobie sam na sam, ale podaje do Gulczasa, który mając przed sobą pustą bramkę wypełnia ją piłką. Chwilę potem Gawecki w długi róg i jest 11:0 na siedem minut przed końcem. Dwucyfrówka stała się faktem. By wynik był nietuzinkowy, jak to określił Vogel Starszy, potrzebna była jeszcze jedna bramka i mimo, że Fornal do pustej bramki nie trafił, to już z pojedynku z bramkarzem tuż przed końcem wyszedł zwycięsko i 12:0 stało się faktem.
link do zdjęćhttps://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/6061207179163095217?authkey=CLyp6vOgurn7yQE
Śrem, 13.09.2014
Młodzik D2 (grupa 1): UKS II Śrem - LIDER Swarzędz 1:8 (5:0)
Obowiązkowego zwycięstwa oczekiwali kibice Lidera 2003 przed wyjazdem do Śremu na mecz z rezerwami jednego z najsilniejszych klubów Wielkopolski. Do spotkania UKS II Śrem – LIDER I Swarzędz przystąpili: Oli Strugalski w bramce, a przed nim Kacper Fornalkiewicz, Miłosz Gawecki, Marcin Górczewski, Dawid Gulczyński, Denis Jeske, Bartek Łuczak, Wiktor Przebieracz, Olek Rybarczyk, Kacper Vogel, Albert Żerkowski i, z kapitańskimi obowiązkami, Dominik Zaborniak. W prowadzeniu drużyny tego dnia Łukasza Kubzdyla wspierał Jakub Strużyński – trener, który wsławił się tym, że w Śremie pod jego wodzą Lider 2003 jeszcze nie przegrał. Tak też było i tym razem, ale drużyna zostawiła kibicom poczucie niedosytu.
Mecz zaczął się jak w podręczniku. Po 3 minutach obecności na połowie przeciwnika Bartek zagrywa do Ryby, który pociągnął z prawej strony po długim rogu i dał prowadzenie Liderowi.
Uspokojeni szybkim golem czarno-czerwoni wdali się w… spokojną wymianę ciosów. Piłka zagubiona w naszym polu karnym wyłapana przez czujnego Oliego – w odpowiedzi szybszy bramkarz rywali od naszego napastnika. Pierwszy strzał rywali (obok słupka), a chwilę potem Ptaszek na spalonym. Vogel zresztą bardzo aktywny – w minutę 6 kontaktów z piłką na połowie przeciwnika, w tym przechwyt, ale koledzy marnują akcję. Ładną zresztą akcję, bo Bartek do boku, skąd Ryba centruje, ale niewysoki bramkarz gospodarzy ręce trzyma odpowiednio wysoko. Atakuje więc UKS, ale Przebier z Ptaszkiem skutecznie w obronie – rzut rożny, po którym rywale strzelają głową, ale niecelnie.
W 12. minucie Oli widząc trudną sytuację z tyłu zapuszcza się ponad 20 metrów od własnej bramki i zalicza asystę wypuszczając Denia w tsak ładną uliczkę, że nie wypadało mu zmarnować – 0:2.
Tym razem po bramce Lider rusza do frontalnych ataków, ale żeby wymienić wszystkich, którzy zmarnowali okazje lub strzały w kolejnych 7 minutach wystarczyło pominąć naszego bramkarza i dwóch obrońców. Ale w końcu i obrońcy mieli okazję się wykazać. Jedna z nielicznych akcji gospodarzy zmusiła do nie lada wysiłku naszych defensorów. Jeden zagrał niecelnie, drugi za słabo, trzeci wymienił spojrzenia z bramkarzem wspominając zieloną noc z obozu w Dzierżoniowie, a napastnik gospodarzy wbiegł między naszych i czubkiem buta wturlał piłkę do bramki. 1:2. Zaskoczenie, strach.
Przez kolejne 5 minut znowu przewaga Lidera nie zakończona skutecznym wykończeniem akcji, ale w końcu Denis zagrywa do Przebiera, który jest sam na sam i stosuje lekkiego loba, który okazuje się podaniem do Miłosza. Ten stojąc dwa metry przed pustą bramką czeka jeszcze na obrońcę i dopiero wtedy, po nodze rywala, wpycha futbolówkę do siatki. 1:3. Szok, niedowierzanie.
Kilka akcji zaprzepaszczonych, ale końcówka pierwszej połowy skuteczna. Najpierw Miłosz do Domina, który zagrywa wprost na głowę Denisa i jest 1:4. Minutę przed przerwą Ryba obsługuje Domina, który po długim rogu strzela piątą bramkę.
Na początku drugiej części Ebi skutecznie w obronie, a Denis między bramkarzem a obrońcami ze Śremu sieje popłoch.
Na początku drugiej części Ebi skutecznie w obronie, a Denis między bramkarzem a obrońcami ze Śremu sieje popłoch.
W 36. minucie wspaniała akcja Ryby, który - wbrew namowom z trybun - nie podaje do żadnego z dwóch kolegów, którzy byli na wyraźnym spalonym, ale holuje piłkę ściągając uwagę przeciwników, a w końcu podaje do Ptaszka, który mając przed sobą tylko bramkarza strzela obok niego. 1:6.
I tu przychodzi najdłuższy okres bez zdobytego gola. Nasi chłopcy się starają, walczą, ale ze słownika wykreślają słowo skuteczność. W obronie dobrze zachowuje się Marcin, Miłosz rządzi na p;rawym skrzydle, szarpie Guli, Ptaszek wojowniczy faulowany raz po raz. Raz (jedyny w tej części) wykazać musiał się nawet Oli, który broni drugi celny strzał gospodarzy (czwarty i ostatni ich strzał w tym meczu). I tak przez 17 minut…
Ale 7 minut przed końcem znów podręcznik (w końcu szkoła już od dwóch tygodni) – zgodnie z zaleceniem trenera Łukasza krótkie rozegranie kornera. Ptaszek do Fornala, który wstrzeliwuje piłkę wprost na głowę Ryby i 1:7.
Ryba wjeżdża w pole karne, Fornal uderza w poprzeczkę, kilku naszych zawodników strzela raz po raz w bramkarza, aż w końcu Bartek po minięciu trzech rywali strzela po długim lewym rogu i ustala wynik na 1:8.
Wynik wydaje się dobry, ale dzięki naszym statystykom wiemy, że na 8 goli potrzebowaliśmy aż 36 strzałów! 20 z nich było celnych. Rywale byli nieco skuteczniejsi: oddali 4 strzały, w tym 2 w światło bramki, a zdobyli jednego gola.
Zmarnowaliśmy mnóstwo sytuacji, zbyt mało siły lub precyzji wkładali w strzały napastnicy, próbowaliśmy wjechać z piłką do bramki, podawaliśmy nawet w sytuacjach, w których jedyna opcją był strzał. Pogratulować można jedynie, że w tej sytuacji udało się wygrać. Zatem (oklaski!) gratulujemy!
link do zdjęć:https://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/6058948321117470001?authkey=CIGa7d-NprO2sgE
Zalasewo, 6.09.2014
Młodzik D2 (grupa 1): LIDER Swarzędz – KOZIOŁEK Poznań 4:3 (3:0)
W pierwszym "młodzikowym" meczu ligowym LIDERA 2003, rozgrywanym już na większym boisku, w większym wymiarze czasowym, czyli 2x30 minut, w składach 8+1 oraz na spalone, na boisko naszego Estadio del Zalasewo, w czarnych koszulkach "dumy Swarzędza" wybiegli: Kacper Fornalkiewicz, Miłosz Gawecki, Marcin Górczewski, Dawid Gulczyński, Denis Jeske, Wiktor Koralewski, Bartek Łuczak, Aleksander Rybarczyk, Oliwier Strugalski (b), Kacper Vogel, Dominik Zaborniak (k) i Albert Żerkowski. Naszym przeciwnikiem na inaugurację rozgrywek była drużyna Koziołka Poznań, która w lidze WZPN występuje po raz pierwszy.
Zaczęliśmy z animuszem, bo już w 1 minucie, po rzucie rożnym, Domin uderzył mocno tuż obok okienka, a w 3 minucie Ptaszek zmarnował świetną okazję, uderzając z idealnej pozycji obok bramki.
Okres naszej zdecydowanej przewagi mógł się jednak zakończyć golem dla rywali, ponieważ po szybkiej kontrze Koziołka, w 5 minucie, Oli genialnie obronił w sytuacji sam na sam, wybijając nogą na głębokim wykroku, piłkę zmierzającą tuż obok słupka do naszej bramki.
Jeszcze dobrze nie ochłonęliśmy po tej sytuacji, a już chwilę później Albi po indywidualnej akcji dał nam prowadzenie.
W 7 minucie szansę na poprawę wyniku miał Ptaszek, jednak jego strzał obronił bramkarz rywali.
Koziołek w tej części spotkania praktycznie nie wychodził z własnej połowy, cóż jednak z tego, kiedy kolejne bramki dla Lidera nie padały. Nie udało się strzelić gola ani w 14 minucie Albiemu (strzał tuż obok okienka), ani dwie minuty później Dominowi (uderzenie ponad bramką), aż w końcu w 20 minucie Denio, świetnie puszczony w bój przez Rybę, pewnie wykończył fajną akcję Lidera, podwyższając na 2:0.
Już minutę później Miłosz, który po bardzo długiej przerwie udanie powrócił do zespołu, przebił się prawą stroną boiska i idealnie podał pod bramkę, gdzie Ryba dopełnił formalności i było już 3:0.
Takim rezultatem zakończyła się pierwsza część meczu, mimo iż groźnie z dystansu, po ziemi, tuż obok słupka, strzelali jeszcze Fornal w 24 minucie oraz Guli dwie minuty później.
Po pierwszej połowie kibice Lidera mieli uczucie pewnego niedosytu, bo nasza przewaga była przygniatająca i bramek powinno paść więcej, jednak dopiero w drugiej połowie zostali wystawieni na ciężką próbę nerwów.
Miłe złego początki mieliśmy zaraz po gwizdku arbitra, kiedy Oli fantastyczną paradą uratował nas od utraty bramki, broniąc w sytuacji sam na sam i moment później kapitalną robinsonadą wyłapując piłkę po dobitce napastnika Koziołka.
Po okresie przewagi rywali otrząsnęliśmy się i odpowiedzieliśmy akcją Denia, który w 4 minucie, pięknie wypuszczony przez Ptaszka, uderzył w długi róg, tuż obok okienka.
Potem mieliśmy kluczowe trzy minuty spotkania, w którym mogliśmy je definitywnie rozstrzygnąć na swoją korzyść, jednak, niestety, zmarnowaliśmy trzy „setki”, za co zostaliśmy zaraz skarceni przez rywali. Najpierw Bartek, w 6 minucie, genialnie podał Ptaszkowi, którego strzał w sytuacji sam na sam obronił golkiper poznaniaków, a dosłownie chwilę później, w podobny sposób, również w sytuacji sam na sam, odbił piłkę po strzale Denisa.
W 8 minucie bramkarz rywali wygrał kolejny pojedynek jeden na jeden, tym razem z Albim, a w międzyczasie, w 7 minucie, świetnie obronił jeszcze strzały Alberta i Bartka z dystansu.
W 9 minucie, po fatalnym błędzie w obronie, straciliśmy bramkę, po której poderwaliśmy się jeszcze do ataku i po świetnym rajdzie Denia lewą stroną i idealnym dograniu do Ryby poprawiliśmy wynik spotkania na 4:1.
I to by było na tyle jeśli chodzi o pozytywy tego meczu, ponieważ po tym golu Lider zaczął grać po prostu beznadziejnie…
Efektem tego były kolejne utracone gole, najpierw w 14 minucie, po błędzie w wyprowadzeniu piłki spod własnej bramki, na 4:2 i dosłownie minutę później na 4:3. W tym momencie, zupełnie niepotrzebnie, w meczu, który powinien być przez nas wygrany „w cuglach” zrobiło się bardzo nerwowo, bo Koziołek „poczuł krew” i zaczął „trykać”, a z Lidera zupełnie „uszło powietrze”…
W 16 i 18 minucie próbowali nas jeszcze poderwać do walki Gulczas i Albi, ale piłka po ich strzałach minimalnie minęła słupek poznańskiej bramki. Potem w dobrej sytuacji przestrzelił Ptaszek i tego było już zbyt wiele Trenerowi Łukaszowi, który krzyknął z ławki: „No ile musimy mieć okazji, żeby trafić ?”, a na boisku Bartek krzyknął do chłopaków: „No musimy w końcu coś strzelić…”.
Na podsumowanie ostatnich 10 minut meczu wystarczy jedno słowo – HORROR ! Naprawdę trudno uwierzyć, że Koziołek nie wykorzystał żadnej z licznych okazji, które miał w tym czasie… Najlepsze zmarnował w 24 minucie, kiedy, po minięciu obrońców i położeniu Oliego na murawie, skrzydłowy poznaniaków, strzelając do pustej bramki, trafił w boczną siatkę oraz minutę później, kiedy piękny strzał z dystansu pomocnika rywali, idealnie „za kołnierz” naszego golkipera, trafił w poprzeczkę.
Warto dodać, że w kilku sytuacjach, przerywając bardzo groźne akcje rywali, ratowali nas w tych ostatnich, bardzo trudnych minutach Bartek i Ebi.
Podsumowując – oceniając przebieg całego meczu zdobyliśmy jak najbardziej zasłużone trzy punkty, ale w drugiej połowie zagraliśmy koszmarnie i mieliśmy mnóstwo szczęścia, że w tym meczu nie straciliśmy punktów. Zwycięstwo cieszy, ale martwi nieskuteczność i brak koncentracji w kluczowych momentach meczu. Miejmy nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będzie lepiej…
Po meczowej reprymendzie od trenera Łukasza odśpiewaliśmy głośne „STO LAT” dla Trenera Arka, który dziś osiągnął imponujący wiek ćwierćwiecza… Trenerowi Arkowi od rodziców także WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO.
link do zdjęć:https://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/6056784306759198177?authkey=CNL4jer2uqrQUw
Młodziki D2 gr. 2
LECHIA Kostrzyn - LIDER Swarzędz 0:3 (0:0)
Dobre spotkanie w wykonaniu Młodzików jednej i drugiej drużyny, a o zaciętości spotkania i walce ( często nawet w parterze ) niech świadczą brudne koszulki zawodników . Zawodnicy nasi postawili trudne warunki przeciwnikowi i łatwo nie chcieli oddać choćby punktu . Pierwsza połowa to zdecydowana przewaga lechistów i gra toczona głównie na naszej połowie. Z tej przewagi niewiele jednak wynikało a klarownych sytuacji do zdobycia bramki dla przeciwnika było jak na lekarstwo . Po zmianie stron niewiele się zmieniło . Lechia nadal przeważała i ...... wynik był ciągle 0-0 . Sytuacja na boisku zmieniła się diametralnie po 5 minucie drugiej połowy kiedy to ( w dość kontrowersyjnej sytuacji ) Lechia zdobył upragnionego gola . Wtedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka odbiła się od górnej części poprzeczki ( niektórzy widzieli coś innego ) piłka spadła przed pustą bramką a tam czekał na nią zawodnik z Lechii i głową skierował do siatki . Sędzia odgwizdał zdobytą bramkę a drużyna Lidera rzuciła się do odrobienia strat . Gra się wyrównała ale też i zaogniła - zwłaszcza w środkowej części boiska . Nikt nie zamierzał odpuścić a wynik wciąż pozostawał sprawa otwartą . Zawodnicy zarówno jednej jak i drugiej drużyny dążyli do zdobycia bramki . Bliżsi byli gospodarze i udało im się to w 21 min . drugiej połowy kiedy to po ładnej kontrze podwyższył prowadzenie na 2-0 . Chwile później ten sam zawodnik podwyższył na 3-0 ale sędzia słusznie zauważył pozycje spaloną . Lechiści dopięli jednak swego i chwilę przed zakończeniem spotkania strzelili nam trzeciego gola. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie
link do zdjęć:https://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/6076230255777129761?authkey=CO75h6Keq5-bhQE
LIDER Swarzędz - UNIA Swarzędz 3:2(2:0)
W brzydkie sobotnie przedpołudnie przybyliśmy na nasz Estadio de Zalasewo na rewanżowe Grand Swaj Derbi. Gotowość do grania zgłosili: Dawid Pankowski (zwany dalej Panki), Bruno Norkiewicz, Jacek Przybylski, Gracjan Lewandowski (zwany dalej Lewy), Kacper Matusiak (zwany dalej Banan), Kacper Dorna (zwany dalej Kapi), Jan Książkiewicz (zwany dalej Książka), Michał Wieczorek (zwanym dalej Wieczór), Stanisław Grupiński (zwany dalej Grupin), Mateusz Bidziński (zwany dalej Bidzin), Wojciech Zwoliński, Stanisław Żuk, Aleks Ławniczak, Ludwik Sobieszczański.
Mecz rozpoczęliśmy od ładnej akcji, w której Wieczór cofnął piłkę do Stasia, ten do Książki, a później piłkę przejmuje znów Wieczór i zagrywa do Książki. Dochodzimy niestety jedynie do pola karnego i tam zatrzymują nas obrońcy.
Po tej akcji chłopcy prawdopodobnie mieli coś do załatwienia w szatni, bo poza koszulkami biegającymi po boisku nie było Lidera na placu gry. Unia przejmuje inicjatywę i w 2 minucie gracze Unii stają przez szansą na gol, ale w ostatniej chwili bronią na spółkę Bruno ze Stasiem. Odsuwamy trochę grę na środek, ale Unia nadal w natarciu i wciąż atakuje jak w 4 minucie kiedy po prostopadłym podaniu Bruno broni w ostatnich chwili wybija piłkę na róg. Próbujemy kontrować 6 minucie. Stasiu ładnie zagrywa do Bidzina, ale znów obrońcy Unii są górą i przejmują piłkę. Kolejne minuty to znów przewaga Unii, gramy nerwowo, niedokładnie i skupiamy się wyłącznie na wybijaniu piłki. Dopiero w 9 minucie Banan na skrzydle próbuje szarpnąć, ale zostaje zatrzymany... Gra toczy się głównie w środku pola i polega na bilardowych zagraniach z obu stron.
W 12 minucie powrócili na boisko gracze Lidera! :D Najpierw Książka zagrywa prostopadle do Bidzina, ten przerzuca na drugie skrzydło do Aleksa, ktory strzela minimalnie obok bramki. Za chwile znów po dobrej akcji Aleks obok bramki! W 14 minucie mamy wolny, z którego strzela Stasiu, ale wprost w bramkarza. Gra sie wyrównuje i toczy głównie w środku boiska. W 16 minucie Bidzin zakręcił obrońcą i podał do Grupina, ktory położył Blachę na ziemi, minął go i spokojnie strzelił do pustej bramki!!! Lider - Unia 1-0!!!
Jeszcze kibice nie ochłonęli, a już poszła kolejna akcja. Tym razem Bidzin sam minął obrońcę i huknął obok bramkarza "po długim" rogu i Lider prowadzi 2-0!!!
Kontynuujemy natarcie i w 19 minucie kolejna akcja Grupina, którą kończą obrońcy dopiero w polu karnym.
Od 22 minuty gra sie wyrównuje. Unia dochodzi do sytuacji strzeleckich, ale albo Lewy z Wojtkiem skutecznie bronią, albo piłkę pewnie wyłapuje Dawid. My sporadycznie wychodzimy kontrami. Na jednym skrzydle Jacek ze Stasiem, a na drugim Wieczór z Bananem próbowali szarpać, ale obrońcy byli skuteczni w rozbijaniu naszych ataków. W ostatnich minutach gra toczy sie głównie w środku pola. Równo z wybiciem na boiskowym zegarze 30 minuty sędzia kończy I połowę.
Druga połowa zaczyna sie od ataków Unii. Juz w 1 minucie groźnie pod naszą bramka po rogu. Z kontrą wychodzi Aleks i po dużym zamieszaniu pod bramką Unii mamy róg. Dośrodkowanie z rogu wyłapuje Blacha. Teraz z kolei rusza Unia i uzyskuje rzut rożny. Rośnie przewaga Unii, my nie potrafimy wyjść z piłką. W 6 minucie w zamieszaniu pod naszą bramką rywale strzelają prawie z linii bramkowej i jest już tylko 2-1...
Chcemy szybko odpowiedzieć i juz w 8 minucie Grupin po żadnej akcji oddaje strzał, który broni Blacha, także dobitka staje sie łupem dobrze dysponowanego bramkarza rywali.
Gra się znów wyrównuje i obie drużyny walczą w środku pola. Od 10 minuty ponownie zyskujemy lekką przewagę czego efektem jest dobrze wykonany róg, po ktorym minimalnie mija się z piłką Książka. Po chwili jednak się już nie mija! Stasiu dośrodkowuje z lewej strony piłka przechodzi miedzy obrońcami , a tam juz czeka Ksiazka i pewnie pakuje piłkę do pustej bramki!!! Lider -Unia 3-1!!!
Rywale chcą szybko odpowiedzieć, ale zamiary kończą się na środku boiska, gdzie Kapi, Książka, Wieczór przerywają ich akcje. Kończy się to swego rodzaju bilardem w środku boiska. Przejmujemy inicjatywę i w 16 minucie Książka wchodzi w pole karne i zostaje "wycięty"! Sędzia pokazuje na wapno. Do piłki podchodzi Stasiu i strzela mierzonym uderzeniem przy słupku, ale na tyle słabo, że bramkarz sparował piłkę na róg. Po rogu wykonywanym przez Grupina futbolówka przechodzi pod linię boczną, gdzie zgarnia ją Wojtek i zgrywa do Wieczora, a ten wrzuca na głowę do Książki, ale strzał wyłapuje bramkarz. W rewanżu w 19 minucie Unia przeprowadza groźną kontrę, zakończoną piękną paradą Bruna. Znowu mamy dużo walki w środku pola (Książka pokazał, że nawet w parterze można zagrać głową!!! :D ). Unia zaczyna lekko przeważać, ale my dobrze sie bronimy. Kolejny groźny strzał broni Bruno w 23 minucie. W 24 minucie mogliśmy oglądać nietypową akcje Lidera: w stylu na "dzidę" - Bruno uruchamia Książkę, a ten strzela, niestety obok bramki. W środku boiska rozbijamy ataki rywali. Dobrze grają Ludwik, Jacek i Bidzin.
W 28 minucie po naszej stracie w środku pola Unia przeprowadza kontrę i niestety strzelają kontaktową bramkę... Lider - Unia 3-2.
W ostatnich minutach mądrze się bronimy grając piłką na połowie Unii. Aleks z Wojtkiem w ostatniej minucie "zrobili Smolarka" i nie dali sobie odebrać piłki. Sędzia zakończył mecz.
Chłopcom należą sie brawa za to, że pomimo tego, iż źle weszli w mecz, otrząsnęli się i zagrali dobry mecz. Oby tak dalej!!!
link do zdjęć:https://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/6071864592817058273?authkey=CIjowZ3No97_HQ
LIDER Swarzędz - Gniewko Gniezno 2:1 (2:0)
Na pierwsze rewanżowe spotkanie w sobotnie „prawie w samo południe” powołani zostali: Dawid Pankowski (zwany dalej Panki), Bruno Norkiewicz, Jacek Przybylski, Gracjan Lewandowski (zwany dalej Lewy), Kacper Matusiak (zwany dalej Banan), Jan Książkiewicz (zwany dalej Książka), Michał Wieczorek (zwanym dalej Wieczór), Stanisław Grupiński (zwany dalej Grupin), Mateusz Bidziński (zwany dalej Bidzin), Wojciech Zwoliński, Stanisław Żuk, Aleks Ławniczak i Antoni Trawiński.
Niestety sędzia utrudnił mi relację nie rozpoczynając meczu o wyznaczonym czasie, ale 8 minut wcześniej, I uciekł mi tytuł: „W samo południe”! Miało to więcej konsekwencji, ale o tym później!J.
Początek meczu należy do Gniewka, my przyjmujemy rywali na naszej połowie. W 3 minucie Gniezno przeprowadza pierwszą groźną akcję i obronę zawdzięczamy Brunowi, który wychodząc z bramki zmusił rywala do niecelnego strzału. W odpowiedzi Bidzin wyprowadza kontrę, nie zakończoną niestety strzałem. Gra się wyrównuje i toczy głównie w środku pola.
W 5 minucie Aleks otrzymuje prostopadłe podanie i wychodzi na pozycję strzelecką, ale jego strzał minimalnie mija bramkę rywali.
Zyskujemy przewagę w środku pola i w 7
minucie ciekawa akcja rozegrana w trójkącie Książka, Bidzin i Aleks, przynosi efekt w postaci strzału Aleksa i… gooool. Aleks przymierzył „po długim rogu” i prowadzimy!!! 1-0!!!
Tu największe pretensje mogą mieć do sędziego dziadkowie Aleksa, którzy dotarli na mecz punktualnie o 12…
Od zdobycia bramki nasza przewaga wzrasta. W środku szaleje Banan i Książka. Rywale nawet nie przechodzą na naszą połowę. Dopiero w 15 minucie przeprowadzają kontrę, ale Lewy asekuruje Bruna i niebezpieczeństwo jest zażegnane.
W 16 minucie mamy kolejną doskonałą okazję do podwyższenia prowadzenia: Bidzin „nawinął” obrońcę i wychodzi sam na sam! Niestety bramkarz wychodzi zwycięsko z tego pojedynku…
W rewanżu rywale w 17 minucie przeprowadzają groźną akcję pod naszą bramką, wybijamy na raty, ale skutecznie.
W 19 minucie wymieniliśmy kilka podań na środku boiska i Grupin postanowił pokazać, że potrafi zrobić to samo co Książka tydzień temu. I ZROBIŁ! Strzelił z 20 kilku metrów i przelobował bramkarza! 2-0!!!
Rywale próbują wyrównać jak w 20 minucie kiedy po rogu strzał z drugiej linii broni Panki. Ale i my próbujemy podwyższyć. Aleks pięknie skleja piłkę i wychodzi sam na sam jednak bramkarz jest górą…
Oddajemy pole rywalom i gra toczy się prawie na naszym polu karnym. Ratujemy się wybijaniem na róg (jak Lewy w 20 minucie) albo próbujemy wyjść z piłką. Trwa to do 23 minuty, kiedy odzyskujemy przewagę. Doskonałą sytuację mieli Antek ze Stasiem, ale za bardzo chcieli i przeszkodzili sobie, a bramkarz złapał piłkę. Zyskujemy przewagę, która wynika też z gry skrzydłami. W 29 minucie Antek groźnie strzela, ale minimalnie obok bramki. W ostatniej minucie pierwszej połowy strzela Banan (minimalnie nad bramką), a rywale wyprowadzają kontrę, którą z dużym poświęceniem zatrzymuje Wojtek.
Druga połowa zaczyna się od ataków Gniewka. Dobrze w defensywie Lewy i Wojtek. Próbujemy się przebić pod bramkę Gnieźnian, (jak w 3 minucie na skrzydle Jacek). Gniewko nadal przeważa. W 8 minucie rywale mają kolejny róg. Dawid pewnie broni i momentalnie szybkim podaniem uruchamia kontrę. Bidzin przerzuca z prawego skrzydła na lewe do Stasia, a ten pięknie wrzuca na 5 metr, gdzie Jasiu strzela głową, ale minimalnie obok bramki. Chwilę później chłopcy nie mogli się zdecydować, który ma strzelić gola i po kolejnej świetnej wrzutce Stasia, ani Jasiu, ani Bidzin nie mogę skierować piłki do bramki, a wykorzystał niezdecydowanie bramkarz Gniewka, kładąc się na piłce.
Od 12 minuty znów zaznacza się przewaga Gniewka. Dośrodkowanie z rogu wybija Panki a dobitkę blokuje Wojtek. Za chwilę kolejny strzał ląduje na bocznej siatce. Od 15 minuty znów zaczynamy przeważać gramy skrzydłami: Stasiu z Wojtkiem rozpoczynają akcje, piłka trafia do Bidzina, ale obrońcy przejmują piłkę. Przenosimy grę na połowę Gniewka. Znów w środku Banan z Wieczorem prowadzą grę. W 19 minucie mamy wolny, po ręce rywali. Stasiu strzela niewiele ponad bramką. Kolejna szansa w 22 minucie olbrzymie zamieszanie pod bramką Gniewka, kolejno strzelają Książka, Wieczór i Bidzin, ale ostatecznie obrońcy wybijają. Mocno naciskamy i pomiędzy 23 a 25 minutą mamy kolejne 2 setki Grupina i Stasia!!!
Stara piłkarska prawda o niewykorzystanych sytuacjach sprawdziła się niestety również w sobotę na boisku w Zalasewie… Po niegroźnej akcji Gnieźnian w 28 minucie i po nieporozumieniu w naszej obronie rywale strzelają kontaktowegoi gola… Już tylko 2-1.
Zrobiło się naprawdę nerwowo kiedy w 30 minucie piłka przeleciała wzdłuż naszej bramki w odległości półtora może dwóch metrów i na nasze szczęście żaden rywal nie skierował jej do bramki, a po wybiciu piłki sędzia skończył ten mecz!
link do zdjęć:https://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/6071865215765743313?authkey=CKDm1Mm87ZbEYg
Mieszko Gniezno – LIDER II Swarzędz 3:2 (2:1)
W sobotnie „tuż popołudnie” (godz. 13.00) w prastarym grodzie założycieli Państwa Polskiego spotkaliśmy się z kolejnym zespołem z tego miasta – tym razem z liderem naszej grupy – Mieszkiem Gniezno.
Na ten mecz zostali powołani: Dawid Pankowski (zwany dalej Panki), Bruno Norkiewicz, Jacek Przybylski, Gracjan Lewandowski (zwany dalej Lewy), Kacper Dorna (zwany dalej Kapi), Jan Książkiewicz zwany dalej Książka), Michał Wieczorek (zwanym dalej Wieczór), Stanisław Grupiński (zwany dalej Grupin), Mateusz Bidziński (zwany dalej Bidzin), Wojciech Zwoliński, Miłosz Gawecki, Stanisław Żuk, Aleks Ławniczak, Łukasz Grodzki, Ludwik Sobieszczański.
Po wylosowaniu stron boiska rozpoczęliśmy grę pod słońce. Po pierwszym przejęciu piłki przez rywali, odzyskujemy ją i Książka podchodzi z piłką kilka kroków i strzelił z 20 metrów wysokim lobem. Piłka leciała, leciała i…. wleciała ponad interweniującym bramkarzem do sieci!!! Ledwie rozpoczęła się druga minuta i już prowadzimy z faworyzowanym przeciwnikiem! 1-0 dla Lidera!!! W kolejnych minutach gra toczy się w środku boiska, ale to my mamy przewagę. W 3 minucie po faulu na Miłoszu Stasiu wrzucił na pole karne, ale obrońcy wybijają. Po 6 minucie lekką przewagę osiąga Mieszko. My gramy z kontry – w 8 minucie nasza groźna kontra na lewym skrzydle (Wojtek z Miłoszem) zostaje zatrzymana dopiero na polu karnym gospodarzy. Niestety w 9 minucie rywale przedzierają się na swoim prawym skrzydle pod nasze pole karne i Bruno mija się z ostrą wrzutką przed bramkę i w dużym zamieszaniu rywale wpychają piłkę do naszej bramki… wynik 1-1…
Dużo piłek odbieramy w środku pola, ciężko pracują Michał, Książka, Łukasz i Kapi, ale nie potrafimy skonstruować akcji i szybko piłkę tracimy. Niestety rzadko wykorzystujemy skrzydła, jak w 11 minucie, kiedy Miłosz z Kapim po dwójkowej akcji wpadają w pole karne i zostają zatrzymani przez obrońców. W 13 minucie po kolejnym błędzie ustawienia w obronie – zostawiamy za dużo miejsca rywalom, pada strzał z dobrych 20 metrów i Bruno musi wyciągać piłkę z sieci… przegrywamy 1-2…
Niesieni dopingiem rodziców chłopcy dalej walczyli o korzystny wynik. Zaczęli stwarzać sytuacje bramkowe. W 14 minucie po naszej kontrze w dwójce Miłosz – Bidzin i strzał Mateusza broni bramkarz gospodarzy. Od 15 do 17 minuty dużo walki w środku pola, skutecznie powstrzymują gospodarzy Lewy ze Stasiem, dobrze grają w środku Wieczór z Kapim, ale ponownie mamy problem z wyprowadzeniem akcji. Z przodu szarpie Aleks z Grupinem. Mamy przewagę w środku pola. Wyprowadzamy akcje, jak ta w 20 minucie, kiedy Miłosz szarżował na skrzydle i wstrzelił piłkę na pole karne, niestety nie było nikogo kto skierowałby piłkę do bramki. W 26 minucie wychodzimy z kontrą – akcja Miłosza i Bidzina i po tej dwójkowej akcji Miłosz wychodzi sama na sam z bramkarzem, ale zabrakło szczęścia, zimnej krwi i z pojedynku wyszedł zwycięsko bramkarz
Najlepsza akcja meczu! W ostatniej minucie I połowy rywale przeprowadzają akcję, jednak Lewy skutecznie interweniuje, a sędzia daje graczom odpocząć. Drugą połowę rozpoczęła drużyna gospodarzy. Już po chwili prowadzimy kolejne akcje skrzydłem, gdzie Wojtek z Miłoszem i Bidzinem próbowali rozbić obronę rywali. Między 3 a 5 minutą gra toczy się głównie w środku boiska z lekką przewagą Mieszka. W 8 minucie gospodarze mają okazję meczu, o której można powiedzieć „tysiączka”! Trzykrotnie wybijamy piłkę z linii bramkowej!!! Stara piłkarska zasada o niewykorzystanych akcjach sprawdziła się tym razem! W 9 minucie wychodzimy z szybką kontrą i Bidzin po rajdzie przez pół boiska strzela w sytuacji sam na sam z bramkarzem w długi róg i MAMY remis! 2-2!!! Po zdobyciu bramki zyskujemy lekką przewagę. W 13 minucie dochodzi do małej kontrowersji, kiedy sędzia nie przerywa gry po ostrym zagraniu Gnieźnianina na Kapim, nasi lekko stanęli czekając na reakcję sędziego, a rywale kontynuowali akcję i niestety dla nas zdobywają bramkę… 2-3 dla Mieszka… Po stracie bramki zostajemy zepchnięci na własną połowę. Gramy jednak uważnie w defensywie – Lewy, Stasiu, Jacek i Michał skutecznie bronią dostępu do bramki. A jak piłka nawet ich przejdzie to na bramce pewnie stoi Dawid jak w 16 minucie , gdy broni strzał rywali. Dopiero w 16 minucie otrząsnęliśmy się i przechodzimy do ataku. W 20 minucie doskonałą sytuację miał Książka, kiedy bramkarz Mieszka wyszedł na przedpole, pozostawiając pustą bramkę. Niestety strzał z 30 metrów nieznacznie, ale jednak mija bramkę… Po chwili wykonujemy róg. Gniezno jednak skutecznie się broni. Cały czas mamy przewagę, ale rywale rozbijają nasze ataki. W środku pola dominują Łukasz wspomagany przez Ludwika. Linia obrony przesuwa się na środek boiska. W 23 minucie mamy doskonałą sytuację. Z rzutu wolnego bardzo dobrze wrzuca Stasiu, Miłosz odgrywa do Książki, ale piłka nie znajduje drogi do bramki… Ostatnie minuty należą zdecydowanie do nas. W ostatniej minucie rywale wyprowadzają kontrę, ale strzał szybuje wysoko ponad bramką, a sędzia postanowił zakończyć to spotkanie.
Pomimo porażki chłopcy zagrali bardzo dobry mecz. Dawno nie stworzyliśmy tylu sytuacji pod bramką przeciwnika. Mecz był wyrównany i prawdę mówiąc sprawiedliwy byłby remis.
link do zdjęć:https://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/6067527894279076641?authkey=CJfxue23q6CdpQE
LIDER II Swarzędz – MKS Trzemeszno 1:1 (1:0)
W kolejnym meczu ligowym w rundzie jesiennej drużyna Lidera II gościła zespół MKS Trzemeszno. Zagraliśmy w składzie: Bruno Norkiewicz (Dawid Pankowski) – Gracjan Lewandowski, Stasiu Żuk – Wojtek Zwoliński, Jasiu Książkiewicz, Kacper Dorna, Kacper Matusiak – Aleks Ławniczak, Mateusz Bidziński oraz Jacek Przybylski, Stasiu Grupiński, Ludwik Sobieszczański i Łukasz Grodzki.
Od początku meczu widać było, że nasi chłopcy są bojowo nastawieni do meczu ze współliderującym w grupie II zespołem MKS Trzemeszno. Pamiętając ostatni mecz ligowy z Lechią Kostrzyn, tym razem to my byliśmy stroną atakującą i w ten sposób ponownie potwierdziliśmy starą piłkarską prawdę, że najlepszą obroną jest atak. Już w 5. minucie przeprowadziliśmy akcję, po której wykonywaliśmy rzut rożny. Do piłki podszedł Kacper Dorna i podał idealnie na nogę Stasia Żuka, który strzałem przy słupku pokonał bramkarza gości. 1:0 dla Lidera!
Taki początek pobudził naszych chłopców do jeszcze lepszej gry. Wreszcie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, były dokładne podania i zawodnicy komunikowali się ze sobą, wzajemnie się mobilizując.
Drużyna gości próbowała zagrozić bramce Lidera, ale świetny, kolejny mecz rozgrywali nasi obrońcy. Gracjan i Stasiu Żuk skutecznie przerywali akcje zawodników MKS Trzemeszno. Zresztą Stasiu Żuk rozegrał dzisiaj naprawdę znakomite spotkanie – walczył na całym boisku, inicjował groźne akcje oskrzydlające, skutecznie atakował na połowie rywala.
Kolejne minuty pierwszej połowy to głównie walka w środku pola, z kilkoma próbami prostopadłych podań do naszych napastników. Niestety, albo byli oni na spalonym, albo podania były zbyt mocne. Kilka ciekawych akcji przeprowadził też Łukasz Grodzki, ale zabrakło wsparcia kolegów.
W ostatnich minutach pierwszej połowy mieliśmy jeszcze świetny strzał Stasia Żuka z rzutu wolnego, ale po niepewnej interwencji bramkarza gości, zabrakło naszego zawodnika na skuteczne wykończenie akcji.
MKS Trzemeszno stworzył jedną sytuację bramkową, ale bohater poprzedniego meczu – Bruno, rewelacyjnie spisał się w bramce, skutecznie wyprzedzając zawodnika gości. Dobry mecz rozegrał też Dawid, który pewnie interweniował przy dośrodkowaniach gości.
Druga połowa to jeszcze lepsza gra Lidera, z kilkoma znakomitymi podaniami Jasia i Kacpra do napastników. Raz Aleks znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale sędzia niesłusznie odgwizdał pozycję spaloną. Mieliśmy jeszcze kilka dobrych akcji, które niestety, nie zostały skutecznie zakończone. Jeszcze Mateusz Bidziński próbował „urwać się” obrońcom gości, ale dzisiaj także i oni rozegrali dobry mecz.
Gdy minął już regulaminowy czas gry, w niegroźnej sytuacji nasz zawodnik, który nie usłyszał gwizdka sędziego i wykopnął piłkę w aut, został odesłany na 2 minuty na ławkę. Ta sytuacja zakończyła się rzutem wolnym dla gości. Po wybiciu przez naszych zawodników piłki, ta wróciła na naszą połowę i trafiła do pozostawionego bez opieki napastnika z Trzemeszna. Będąc kilka metrów przed naszą bramką, strzałem po ziemi pokonał bramkarza Lidera. A więc remis 1:1.
Szkoda, że po najlepszym meczu w tym sezonie, straciliśmy dwa punkty, właściwie już po czasie (sędzia przedłużył drugą połowę o ponad 3 minuty). Należy pochwalić jednak wszystkich chłopców za wolę walki, ambicję i naprawdę dobrą grę. W czwartym meczu ligowym straciliśmy dopiero pierwszego gola i jeśli za skuteczną grą w obronie pójdzie jeszcze umiejętność wykańczania akcji ofensywnych, drużyna Lidera II Swarzędz może dostarczyć swoim kibicom, tak licznie ją dopingujących, jeszcze wielu radosnych chwil w tym sezonie.
link do zdjęć:https://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/6067519905610394993?authkey=CNX15L7SjdntgQE
LIDER II Swarzędz- LECHIA Kostrzyn 1:0
W letnie, a jednak upalne sobotnie przedpołudnie o godzinie 10 podejmowaliśmy Lechię Kostrzyn. Na spotkanie zostali powołani: Bruno Norkiewicz (Bruno), JacekPrzybylski (Jacek), GracjanLewandowski (Lewy) , KacperDorna (Kapi), JanKsiążkiewicz (Książka), MichałWieczorek (Wieczór), StanisławGrupiński (Grupin) MateuszBidziński (Bidzin), WojciechZwoliński (Wojtek), KacperMatusiak (Banan), StanisławŻuk (Stasiu), AleksŁawniczak (Aleks) i Dawid Pankowski (Panky), który przybył z lekką kontuzją.
Rozpoczęła Lechia, ale szybko przejmujemy piłkę i Kapi z Wieczorem próbują atakować na prawym skrzydle. Lechia atakuje, ale my jesteśmy skuteczni w defensywie. Gra toczy się na środku boiska. Niestety od 5 minuty zaznacza się przewaga Lechii, na szczęście umiejętnie się bronimy: Lewy ze Stasiem Ż. na środku, a na bokach Wojtek i Kapi skutecznie odbierają piłkę rywalom. Niestety nie możemy wyjść z własnej połowy. Dopiero w 8 minucie wyrzut Bruna do Kapiego daje szansę na akcję tego ostatniego z Wieczorem. Kolejna akcja rywali przynosi zagrożenie pod naszą bramką. Bruno tylko w sobie znany sposób obronił zdejmując piłkę praktycznie z nogi napastnika Lechii. Lechia nadal przeważa. Dobrze funkcjonuje odbiór piłki, Książka, Wieczór, Banan, Lewy skutecznie odbierają piłkę, niestety mamy problem z wyprowadzeniem piłki. Próbujemy kontr, jak w 12 minucie, kiedy Lewy z Bananem i Wojtkiem przedzierają się na połowę Lechii, ale rywale przerywają akcję i wyprowadzają groźny atak. Strzał broni Bruno, dobitkę broni poprzeczka i dopiero mocny niecelny strzał oddala niebezpieczeństwo od naszej bramki.
Od 14 minuty gra się wyrównuje i toczy głównie w środku pola. W 15 minucie Bidzin dostaje prostopadłe podanie i wychodzi sam na sam z bramkarzem i strzela swojego pierwszego gola!!! Lider II Swarzędz – Lecha Kostrzyn 1-0!!!
Podrażniona Lechia próbuje najszybciej odrobić straty i rzuca się do ataku. Dopiero w 19 minucie wychodzimy z kontratakiem Aleksa i Bidzina. Lechia jednak przeważa w 21 minucie Bruno broni sam na sam. Po chwili najlepsza sytuacja dla Lechii w I połowie: napastnik Lechii minął Bruna i już się wydawało, że strzał znajdzie drogę do bramki, kiedy Stasiu wybił piłkę głowa z linii bramkowej, a zaraz potem wyekspediował ją jak najdalej od bramki. Próbujemy kontry, ale rozpędzonego Aleksa powstrzymują obrońcy. Lechia wciąż atakowała i tylko było słychać odgłos ulgi wydany przez kibiców, gdy piłka minęła minimalnie na naszą bramkę! Jeszcze w ostatniej minucie Lechia wykonuje rzut rożny, ale pilka wychodzi za linie boczną, a sędzia kończy zwycięską 1 połowę.
Rozpoczynamy 2 połowę. Pierwsze minuty to dużo walki w środku boiska. W 6 minucie groźnie atakuje Lechia. Dobrze dysponowany Bruno broni nogami! Lechia nadal mocno naciskała. Znów dzięki pięknej paradzie Bruna utrzymujemy prowadzenie. I ponownie jak w 1 połowie cofamy sie na własną połowę i udaje się nam rozbijać ataki Lechii na granicy naszego pola karnego. W 17 minucie kolejna "setka" Lechii - po strzale Stasiu wybija piłkę z linii. Napór. Lechii trwa. Książka, Lewy, Banan, Stasiu, Grupin starają się, ale nie możemy wyjść z własnej połowy. Dopiero 20 minuta przynosi ładną akcje Lidera: Bidzin na klepkę z Wojtkiem na skrzydle, ale znów obrońcy rywala przechwytują piłkę. Wypieramy trochę Lechię na środek boiska. Po chwili sytuacja niestety się powtarza, Lechia atakuje, a my się bronimy. Znów Książka, Wieczór, Lewy, Jacek i Banan skutecznie powstrzymują rywali. Lechia wykonuje po kolei dwa różne. Kolejna akcja to dobra asekuracja Stasia, który naprawia pierwszy błąd Bruna w tym meczu! Lechia nie wychodzi z naszej połowy. Kolejny róg.
Bardzo zdecydowana interwencja Jacka ratuje nas przed kolejnym atakiem. Jeszcze próbujemy kontratak, ale Lechia znowu atakuje. Strzelają na bramkę Bruna, interweniuje Stasiu i... sędzia kończy mecz!!!
Są 3 punkty! Podsumowując mecz miał zdecydowanego bohatera: Bruno!! Man of the match!!! Viceman of the match to Stasiu! A na 3 miejscu cały zespół (Jacek, Kapi, Lewy, Grupin, Wojtek, Wieczór, Aleks, Książka, Banan i kontuzjowany Panky), który pomimo słabszej dyspozycji potrafił wygrać! BRAWO!!!
link do zdjęć:https://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/6061993358468534241?authkey=CIOtoKCm06uauwE
UNIA Swarzędz - LIDER II Swarzędz 0:0
W swoim drugim meczu ligowym w rundzie jesiennej drużyna Lidera II gościła na boisku lokalnego rywala – Unii Swarzędz. Zagraliśmy w składzie: Dawid Pankowski – Gracjan Lewandowski, Stasiu Żuk – Michał Wieczorek, Jasiu Książkiewicz, Stasiu Grupiński, Kacper Dorna – Mateusz Bidziński, Kacper Matusiak oraz Jacek Przybylski, Wojtek Zwoliński i Aleks Ławniczak.
Pierwsze minuty derbowego meczu pokazały, że obie drużyny czują przed sobą respekt i o wyniku może zadecydować jedna, skuteczna akcja. Gra toczyła się głównie w środkowej części boiska, ponieważ linie defensywne obu drużyn grały bezbłędnie. Po kwadransie gry mieliśmy doskonałą okazję na objęcie prowadzenia. Po idealnym prostopadłym podaniu Jasia do Mateusza Bidzińskiego, ten wyszedł na czystą pozycję, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem Unii strzał minął światło bramki.
Później mieliśmy jeszcze świetne prostopadłe podanie Kapiego do Kacpra Matusiaka, ale ten ostatni nie zdołał dogonić piłki przed końcową linią boiska.W odpowiedzi drużyna gospodarzy przeprowadziła akcję, zakończoną celnym strzałem z dystansu. Dawid był jednak na posterunku. Po kolejnej akcji Lidera Kapi próbował przelobować bramkarza strzałem z narożnika pola karnego, jednak i tym razem piłka nie znalazła drogi do siatki.
Pod koniec pierwszej połowy drużyna Unii wykonywała jeszcze rzut wolny tuż sprzed pola karnego. Strzał zawodnika gospodarzy minął, na szczęście, naszą bramkę.Warto podkreślić bardzo dobrą grę w obronie Gracjana, który doskonałymi wślizgami wielokrotnie ratował nas przed groźnymi sytuacjami.
Druga połowa meczu była także bardzo wyrównana, a drużyna Lidera znów, dzięki kopii sytuacji z pierwszej połowy, miała idealną okazję na objęcie prowadzenia. Ponownie Mateusz „Bidzina” Bidziński znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Unii, ale i tym razem zabrakło zimnej krwi, aby pokonać zawodnika gospodarzy.
Mieliśmy jeszcze okazję na strzelenie bramek z dwóch rzutów wolnych, wykonywanych przez Stasia Żuka, ale tym razem nie udało się pokonać bramkarza rywali.
Drużyna gospodarzy starała się za wszelką cenę wygrać ten mecz, ale świetnie grająca obrona Lidera nie dała się zaskoczyć. Chłopcy zagrali dobry mecz, grali z poświęceniem i zaangażowaniem, tym razem zabrakło jednak szczęścia przy kilku doskonałych okazjach do zdobycia gola.Kolejne, jesienne derby Swarzędza zakończyły się zatem, podobnie jak w ubiegłym roku, wynikiem remisowym.
link do zdjęć:https://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/6061965898107977537?authkey=COXowpOpm_nvlQE
Gniezno, 7.09.2014, Młodzik D2 (grupa 2): Gniewko Gniezno - LIDER Swarzędz 0:1 (0:0)
W minioną niedzielę może nie w samo południe, ale w samym skwarze w mieście pierwszych Władców Polski stoczyliśmy pierwszy pojedynek w nowym sezonie z miejscowym Gniewkiem Gniezno. Na mecz zostali powołani: Dawid Pankowski, Bruno Norkiewicz, Łukasz Grodzki, Jan Książkiewicz, Stanisław Żuk, Michał Wieczorek, Aleks Ławniczak, Kacper Dorna, Jacek Przybylski, Gracjan Lewandowski, Wojtek Zwoliński, Kacper Matusiak.
Nasi chłopcy (pozytywnie nastawieni przez Dawida „Kierownika” Książkiewicza) wybiegli na boisko przy długo wyczekiwanym hymnie Lidera!
Rozpoczęli gospodarze, ale już za chwilę nasi przejęli piłkę i po szybkiej akcji wywalczyli rzut rożny. Pierwsze minuty zdecydowanie należały do Lidera. Gra głownie toczyła się na połowie rywali. Zdecydowanie dominowaliśmy w środku pola, gdzie grę kreowali Jasiu ze Stasiem. W 5 minucie wykonywaliśmy kolejny rzut rożny, Gnieźnianie wybijają. Piłka jednak znów wraca pod pole karne rywali i z lewego skrzydła strzela Matu, ale trafia w słupek.
Pierwszą groźniejszą akcję rywale przeprowadzają dopiero w 7 minucie, wyprowadzając kontrę. Mecz jednak jest pod naszą kontrolą, a gra toczy się od połowy boiska do pola karnego rywali, niestety nie możemy znaleźć sposobu na zdobycie bramki.
Od 11 minuty zaznacza się lekka przewaga Gniewka. Cofnęliśmy się na własną połowę i to mogło się źle skończyć w 13 minucie, kiedy rywale obijają nam poprzeczkę.
Wyprowadzamy kolejne składne akcje, jak ta z 18 minuty, gdy Wojtek zagrał prostopadłą piłkę do Stasia, ten przedłużył do Michała, a strzał obronił bramkarz rywali. Dużo szarpie na skrzydle Kapi Dorna z Michałem. Rywale wyprowadzają sporadyczne, jednakże groźne kontry. Na szczęście Lewy, Jacek i Bruno są pewni w obronie, a Dawid pewnie wyłapuje nieliczne dochodzące do niego piłki. Także my wychodzimy z kontrą Aleks z Lewym w 21 minucie byli bliscy zdobycia gola. W 22 minucie przecieraliśmy oczy czy to się dzieje naprawdę! Na 5 metrze od bramki kolejno Lewy, Matu, Aleks dobijając strzały poprzedników nie mogli umieścić piłki w siatce! Najdogodniejsza akcja meczu!!! Końcówka I połowy należała zdecydowanie do nas i gol wisiał w powietrzu! Strzały Stasia i Lewego niestety nie znalazły drogi do bramki i gol musiał jeszcze powisieć przez przerwę!
Po przerwie chłopcy zaczęli z dużym animuszem i znów gra toczyła się na połowie Gniewka. Najpierw był strzał w światło bramki obroniony przez golkipera gospodarzy, a później po wrzutce Michała na pole karne przy próbie strzału głową zderzyli się głowami Jasiu i Stasiu. Stasiu padł na ziemię, ale zapytany przez Księgę czy chce zejść odpowiedział, że MUSI WALCZYĆ!!! Tak chłopcy podeszli do tego meczu!
Rywale ograniczali się tylko do kontr, ale nasza defensywa była bezbłędna, a jak już udało się przedrzeć gospodarzom to na drodze stawał Bruno, który interweniował na przedpolu jak co najmniej Neuer. W 5 minucie kolejna składna akcja skrzydłem wychodzi Wojtek, podaje do Książki, ten dalej do Michała i niestety obrońcy wybijają, ale przejmujemy piłkę i strzał Stasia wyłapuje bramkarz. Za chwilę kolejny strzał Michała jest obroniony. Zaraz sunie kolejny nasz atak – ze skrzydła Wojtek zagrywa do środka do Michała, ale obrońcy znów stają na przeszkodzie. Rywale wychodzą z kontrą, dogonił ich na szczęście Łukasz i naciskany rywal strzela bardzo niecelnie. Bruno szybko wybija do Wojtka, który prostopadle zgrywa do Łukasza, który strzela minimalnie niecelnie.
Przebieg drugiej połowy przypomina pierwszą, kiedy po naszej przewadze rywale dochodzą do głosu. Jednak jak w pierwszej połowie Lewy, Jacek i Łukasz pewnie zabezpieczają tyły.
W 14 minucie doszło do historycznego wydarzenia na boisku! Sędzia odgwizdał pierwszego w historii oficjalnych meczy Lidera SPALONEGO!!! Oczywiście spotkało się to ze zrozumiałym stwierdzeniem jednej z Pań, która powiedziała: „I tak nie rozumiem o co chodzi z tym spalonym”. Dla porządku na spalonym był Matu.
Przejmujemy inicjatywę w meczu i wyprowadzamy znów akcję skrzydłem. Bardzo aktywny Wojtek rusza skrzydłem i podaje do Aleksa, który przedłuża do Matu. Strzał tego ostatniego niestety broni bramkarz Gniezna. Potem mieliśmy rzut wolny po faulu na Aleksie, strzał Stasia mija jednak bramkę. W 20 minucie pod bramką Gniewka mieliśmy najlepszą sytuacje drugiej połowy, kiedy Aleks wespół z Wojtkiem próbowali pokonać golkipera Gniewka, ale ten wsparty przez obrońców wybija piłkę, która ląduje pod nogami Stasia. Strzał jednak niecelny.
I WRESZCIE nadeszła 22 minuta meczu! Po kilku podaniach w środku pola piłkę przejmuje Jasiu, podchodzi trochę z piłką na prawą stroną i huknął po długim rogu, a piłka wpadła obok interweniującego bramkarza!!! Lider – Gniewko 1–0!!!
Mieliśmy jeszcze dwie okazje po rzutach rożnych, ale bramkarz Gniewka nie dał się już pokonać.
Podsumowując zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Przez większą część mecz był absolutnie pod naszą kontrolą. Zwycięstwo jak najbardziej zasłużone i wywalczone!
link do zdjęć:https://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/6056789080284130801?authkey=CPvfiqCIpJLdHg