LIGA ŻAKÓW (GRUPA MISTRZOWSKA) WIOSNA 2012
Grupa F1 mistrzowska:
- UKS Lider I Swarzędz
- Warta Poznań
- Poznańska 13 Poznań
- Szóstka Śrem
- Polonia Sroda Wlkp.
- Poznaniak Poznań
Relacja
20.06.2012 r., Poznań
Lech Poznań - Lider Swarzędz 5:3
Nasz ostatni mecz w lidze miał duże znaczenie dla końcowego układu tabeli, ponieważ zwycięstwo w tym spotkaniu dawało każdej z drużyn trzecie miejsce.
Niezrażeni stawką meczu rozpoczęliśmy z animuszem, zamykając w pierwszych minutach Kolejorza na jego połowie w „hokejowym zamku”. Na efekty nacisku Lidera nie trzeba było długo czekać, bo już w 10 minucie Przebier ładnym strzałem dał nam prowadzenie. Niestety już 3 minuty później moment dekoncentracji kosztował nas utratę bramki…
Pierwsza połowa należała jednak zdecydowanie do nas, nieprzerwanie atakowaliśmy bramkę Lecha i po jednej z akcji Lidera Domino dał nam w końcu prowadzenie 2:1, które dowieźliśmy do przerwy.
Po przerwie Lech ruszył do frontalnego ataku i już w 5 minucie, po ładnej indywidualnej akcji jednego z piłkarzy Kolejorza, padło wyrównanie, a po kolejnych pięciu minutach, po efektownej dwójkowej akcji chłopców z Poznania, zrobiło się, niestety, 3:2 dla naszych rywali.
W 15 minucie drugiej połowy Kolejorz podwyższył na 4:2, ale to nas nie załamało i uparcie próbowaliśmy zdobyć kontaktową bramkę, co udało się Lewemu, w zamieszaniu pod bramką Lecha w 20 minucie.
Nie odpuszczaliśmy i atakowaliśmy odważnie do samego końca, dążąc do wyrównania. Niestety nie udało się i, mimo iż w końcówce meczu mieliśmy znacznie więcej z gry od Kolejorza, to nasi rywale zdobyli kolejną bramkę, ustalając wynik meczu na 5:3.
Obiektywnie musimy przyznać, że Lech miał w tym meczu znacznie więcej sytuacji bramkowych od nas i tylko bardzo dobrej postawie Oliego w bramce zawdzięczamy, że nie przegraliśmy wyżej. Nasz golkiper miał dziś naprawdę dużo pracy…
Gratulujemy trzeciego miejsca w lidze naszym Kolegom z Poznania. „W górę serca i niech zwycięża Lech, KOLEJORZ…!” Do zobaczenia w kolejnym sezonie ligowym.
Daliśmy z siebie w tym meczu wszystko, walcząc do samego końca spotkania. To było naprawdę godne pożegnanie z Grupą Mistrzowską Ligi Żaków 2003…
11.06.2012 r., Swarzędz
Lider Swarzędz – Polonia Środa – 1:0
Z nadzieją oczekiwaliśmy tego meczu, ponieważ ostatnio w naszych występach dobra gra przeplatała się regularnie ze słabą, tak więc, po „wtopie” na Matusiak Cup tydzień temu, można było spodziewać się dobrego spotkania…
I tak faktycznie było, ponieważ zagraliśmy niezły mecz, była znowu radość z gry, walka, zaangażowanie i ambicja…
Tego dnia, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, zagraliśmy bez Bartka, naszego kapitana i jego brak był bardzo odczuwalny, ponieważ nikt nie potrafił wziąć na siebie ciężaru walki i rozgrywania piłki w środku pola. Zabrakło także w tym dniu w naszym zespole Koralka i Komina.
Początkowe minuty meczu to wyrównana gra i akcje z obu stron, z lekką przewagą naszych przeciwników, ale bez poważniejszego zagrożenia bramki Lidera.
Wielką radość przyniosła nam 19 minuta spotkania, kiedy to, po dobrym strzale Przebiera z rzutu wolnego z lewej strony boiska, bramkarz Polonii wybił piłkę na róg. Ten rzut rożny, to była bez wątpienia akcja w stylu „stadiony świata” … Na perfekcyjnie bitą przez Fornala piłkę „nabiegł” w polu karnym Przebier i fantastycznym strzałem głową zdobył pierwszą i jak się później okazało zwycięską bramkę dla Lidera. Była to na pewno jedna z najpiękniejszych bramek naszego zespołu, zdobytych w bieżącym sezonie ligowym.
Dwie minuty później mogliśmy podwyższyć rezultat, ale dobrze grający bramkarz Polonistów ubiegł Książkę i Przebiera wychodzących na czystą pozycję po dobrym podaniu Wieczorynki.
Kolejne sytuacje bramkowe mieliśmy w 5 minucie po przerwie, kiedy to bramkarz Środy w pięknym stylu, w krótkim odstępie czasu, obronił dwa bardzo dobre strzały Książki. Nie udało nam się, niestety, udokumentować bramką przewagi, jaką osiągnął Lider w tej części spotkania, mimo iż swoje okazje mieli Albert (po rajdzie prawą stroną boiska), Przebier (po pięknym woleju, po rzucie rożnym), Domino (po świetnym strzale z ponad 20 metrów) oraz Książka (po dobrej akcji całego zespołu). We wszystkich tych sytuacjach świetnie bronił bramkarz naszych rywali.
Kolejne minuty meczu przyniosły nieustępliwą walkę i akcje po obu stronach boiska. Okazje na poprawę wyniku mieli Miłosz i Stasiu, znowu jednak na drodze piłki stanął pewnie broniący bramkarz Środy…
Polonia była dla nas wymagającym przeciwnikiem, ale w tym dniu trafiła na walczącego ambitnie Lidera, takiego, jakiego zawsze chcą oglądać jego wierni kibice, rodzice.
„Ojcami” sukcesu byli w tym dniu wszyscy chłopcy, warto jednak podkreślić dobrą dyspozycję i pewną grę Oliego w bramce oraz skuteczne i szczęśliwe interwencje naszej obrony, w której trudną do sforsowania zaporę dla rywali stworzyli Fornal, Miłosz i Ptaszek.
Dziękujemy Kolegom ze Środy za ambitną, sportową walkę, grę fair oraz duże emocje, jakich nam dostarczyli, a licznie przybyłym rodzicom Polonistów za sympatyczną atmosferę, uśmiech i sportowy doping.
Do zobaczenia w kolejnym sezonie ligowym…
03.06.2012 r., Poznań
Poznaniak Poznań - Lider Swarzędz 3:1
To był dla nas bardzo trudny mecz…
Trudny z tego powodu, że większość zespołu przebywała w tym dniu na turnieju MATUSIAK CUP w Łodzi i barw Lidera mogli bronić wyłącznie chłopcy, którzy pozostali w Swarzędzu.
Z niemałym zaskoczeniem przyjęliśmy do wiadomości fakt, że trener Poznaniaka nie wyraził, w związku z opisaną powyżej sytuacją, zgody na przełożenie meczu ligowego, mimo iż prosiliśmy go o to ze sporym wyprzedzeniem czasowym. Czy to tylko brak zrozumienia sytuacji, czy zwykła nieżyczliwość, czy też może nieumiejętność gry fair… ? Trudno powiedzieć…
W związku z tym zawodników Lidera, którzy mogli wystąpić w dzisiejszym meczu było tylko siedmiu, czyli o jednego mniej, niż regulaminowa ilość zawodników na boisku w Lidze Żaków. W wyniku dłuższej przedmeczowej rozmowy, udało się nam „wynegocjować”, aby, dla wyrównania szans, w zespole Poznaniaka wystąpiło tylu zawodników co u nas. To i tak więcej niż oczekiwaliśmy…
Nasi chłopcy (Igor, Jacek, Gulczas, Lewy, Przebier, Wieczorynka, Wiktor T.) zasłużyli na najwyższy „szacun” za swoją wolę walki, waleczność i ambicję oraz za to, że dali z siebie naprawdę wszystko w obronie honoru Lidera. W szczególności dziękujemy Przebierowi, który, mimo kontuzji odniesionej przed ostatnim meczem z Kolejorzem, stanął w bramce, by pomóc drużynie.
Rozpoczęliśmy mecz bardzo skoncentrowani i zmotywowani, jednak w siódmej minucie straciliśmy bramkę, po tym, jak strzał zawodnika Poznaniaka trafił w słupek i, niestety, piłka wpadła do siatki. Prowadzenie uskrzydliło naszych przeciwników, którzy, mimo dwóch świetnych interwencji Wiktora nogami, po kolejnej dobitce zdobyli bramkę i zwiększyli prowadzenie.
Po kilku minutach udało nam się zdobyć upragnioną kontaktową bramkę. Akcję rozpoczął Lewy, który podał piłkę Gulczasowi, a ten, po sprincie od połowy boiska, dobiegł pod bramkę Poznaniaka i po pięknym zwodzie i strzale nie do obrony zdobył kontaktowego gola.
Drugą połowę rozpoczęliśmy z nadzieją na wyrównanie. Już w piątej minucie po przerwie mogło nam się udać, jednak po rogu świetnie bitym przez Wieczorynkę i zamieszaniu pod bramką Poznaniaka nie udało się nam skierować piłki do siatki.
Chwile później mieliśmy sporo szczęścia, bo najpierw od utraty gola uchronił nas słupek, a chwilę później, w sytuacji sam na sam, napastnik Poznaniaka nie trafił do bramki.
Kolejne minuty, to „obrona Częstochowy” pod naszą bramką i skuteczne interwencje Jacka i Lewego, parady Wiktora, a także kolejny słupek.
Na kilka minut przed końcem meczu mieliśmy swoją szansę na wyrównanie, kiedy mierzony strzał Wiktora z wolnego obrońca zdołał wybić głową z bramki, a dobitka Wieczorynki minimalnie minęła bramkę. Po tej akcji postawiliśmy wszystko na jedną kartę, atakując przeciwnika całym zespołem już na jego połowie. Niestety nadzialiśmy się na kontrę i bramkę, która przesądziła losy meczu.
Gratulujemy Poznaniakowi zwycięstwa, tym cenniejszego, że pewnie jedynego w tym sezonie ligowym… Warto sobie jednak zadać pytanie, czy w piłce nożnej dzieci ważne jest zwycięstwo i zdobycie punktów za wszelką cenę, czy też może warto, w duchu sportowej rywalizacji i zabawy, pójść na rękę rywalowi i przełożyć mecz na inny dogodny termin, w sytuacji, kiedy ten rywal nie może wystawić kompletnego zespołu…
Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że gdyby Poznaniak zwrócił się do nas z prośbą o przełożenie meczu ligowego z uwagi na wyjazd zespołu na turniej, to Lider Swarzędz by się na to zgodził. Do sportu podchodzimy honorowo i zawsze gramy fair…
01.06.2012 r., Swarzędz
Lider Swarzędz – Lech Poznań – 3:1
I znów okazało się, że źle dysponowany Lider może przegrać z każdym, a dobrze dysponowany i ambitnie walczący Lider może z każdym wygrać…
Dziś odnieśliśmy pierwsze, historyczne zwycięstwo nad Kolejorzem, które było wymarzonym prezentem dla wszystkich z okazji Dnia Dziecka, a po meczu natura obdarzyła zwycięzców ze Swarzędza przepiękną tęczą…J
To był mecz walki, w którym nikt nie odpuszczał i nikt nie odstawiał nogi.
Pierwsze minuty były wyrównane, a gra toczyła się głównie w środku pola. Po jednej z naszych akcji, w 10 minucie, sędzia podyktował rzut wolny z prawej strony, z okolic narożnika pola karnego. Fornal wykonał go w sposób perfekcyjny, nie dając większych szans bramkarzowi na obronę, mierzonym strzałem w krótki róg.
Lech nie zamierzał łatwo oddać skóry i dążył do wyrównania, jednak dzisiaj Oli był w świetnej dyspozycji, co udowodnił m.in. w 16 minucie wybijając na róg mocno bitą piłkę, zmierzającą nieuchronnie do naszej bramki tuż przy lewym słupku. Kilka minut później, rzutem pod nogi napastnika Lecha i czystym wygarnięciem piłki Oli uratował nas po raz kolejny od straty bramki. Później był jeszcze rzut wolny dla Kolejorza z lewej strony pola karnego, po którym Oli sparował piłkę na rzut rożny. Jednak to, co nasz bramkarz zrobił przed samym końcem pierwszej połowy było niesamowite. Z trybun było już prawie widać piłkę w siatce, a jednak Oli, w sytuacji „sam na sam”, także nie dał się pokonać, cudem broniąc strzał napastnika Lecha z trzech metrów…
A więc do przerwy 1:0.
Na początku drugiej połowy, po rajdzie Domina lewą stroną, mogliśmy podwyższyć wynik, ale po strzale Bartka zza pola karnego piłka o centymetry minęła lewy słupek bramki.
Kilka minut później, po rzucie wolnym bardzo dobrze wykonanym przez Fornala, bramkarz Lecha odbił piłkę, do której dopadł Książka i nie dał żadnych szans golkiperowi Kolejorza… 2:0 dla Lidera…
Po kolejnych kilku minutach zobaczyliśmy dwójkową akcję-marzenie na prawej stronie boiska…, Wieczorynka-Książka-Wieczorynka-Książka… i strzał tego ostatniego z lewej nogi, nie do obrony. 3:0 dla nasJ.
Kolejne minuty drugiej połowy to atak Lecha, który koniecznie chciał zmienić niekorzystny wynik i nasze groźne kontrataki. Mimo widocznej przewagi Lecha wynik długo pozostawał bez zmian i wielka w tym zasługa Oliego, który bronił dziś naprawdę świetnie oraz całego zespołu, który bardzo mądrze rozgrywał piłkę.
W końcu Kolejorzowi, po błędzie naszej obrony, udało się strzelić honorową bramkę, ale to było wszystko, na co Lider Swarzędz pozwolił dziś Lechowi Poznań…
Trzeba oczywiście przyznać, że nasz dzisiejszy przeciwnik, to klasowy zespół, który bardzo wysoko postawił poprzeczkę, ale trafił na świetnie dysponowanego, zdeterminowanego Lidera, takiego, jakiego zawsze chcemy oglądać.
Lech grał w tym meczu rozsądnie, bardzo dobrze technicznie, zdecydowanie, a my przeciwstawiliśmy mu naszą grę zespołową, ambicję i wolę walki. Mieliśmy też dziś, szczerze mówiąc, naprawdę sporo szczęścia, broniąc dostępu do naszej bramki w kilku naprawdę beznadziejnych sytuacjach. W kilku kolejnych z kolei napastnicy Kolejorza nie trafiali w naszą bramkę…
Ale, jak mówią, szczęście sprzyja lepszym… i dziś było z nami…J
Dziękujemy Kolegom z Lecha Poznań za super mecz i wielkie emocje.
26.05.2012 r., Swarzędz
Lider Swarzędz – Szóstka Śrem – 0:3
Trudno skomentować mecz bez piłkarskich emocji i bez historii, a takim niestety on dla nas był…
Wiedzieliśmy, że aby pozostać w grze o „pudło” w Grupie Mistrzowskiej Ligi Żaków 2003 musimy wygrać ten mecz. Niestety, nie po raz pierwszy, okazało się, że o obrazie gry i końcowym wyniku w piłce nożnej dzieci, oprócz umiejętności, decyduje też tzw. dyspozycja dnia. A jej dziś zabrakło… Zabrakło także ambicji, woli walki oraz pomysłowości i świeżości, którą widzieliśmy w pierwszej połowie meczu z Wartą…
Pierwsza połowa tego meczu to „zero walki” zespołu Lidera, niepewne podania, brak szybkości i niemrawość… Szóstka praktycznie cały czas siedziała na naszej połowie i tylko brak skuteczności kolegów ze Śremu pozwolił nam utrzymać do przerwy wynik bezbramkowy. Jedyną okazję na bramkę w tym czasie mieliśmy dopiero w 20 minucie, kiedy po rzucie rożnym nie wykorzystaliśmy „zamieszania” pod bramką gości…
Poważna rozmowa trenera Łukasza z chłopcami w przerwie meczu, niestety, nie pomogła, ponieważ na drugą połowę wyszedł ten sam, słaby Lider, co już po kilku minutach dało „efekt” w postaci dwóch bramek dla Szóstki, zdobytych po błędach naszego bramkarza.
Jakiś czas później mieliśmy jedyną w zasadzie w tym meczu okazję na strzelenie bramki, ale Gulczas, idealnie obsłużony przez Przebiera na trzecim metrze przed bramką, w doskonałej sytuacji nie trafił, niestety, w piłkę…
Kolejna bramka dla Szóstki padła po błędzie naszych obrońców, którzy pozwolili zawodnikowi ze Śremu przebiec po linii pola karnego, od prawego skrzydła do środka pola, i strzelić, nie do obrony, w róg naszej bramki.
3:0 to najniższy „wymiar kary”, jaki mógł nas spotkać w tym dniu, ponieważ nasi przeciwnicy mieli jeszcze kilka wybornych okazji, w tym słupek, na podwyższenie rezultatu.
W tym meczu wszyscy chłopcy zagrali słabo, a na swoim normalnym, dobrym poziomie zagrał w zasadzie wyłącznie Przebier…
Najmilszym momentem tego dnia było „Sto lat” odśpiewane przez chłopców po meczu mamom zgromadzonym na trybunach, z okazji ich święta.
18.05.2012 r., Swarzędz
Lider Swarzędz - Warta Poznań – 1:1
Szkoda, szkoda, szkoda…
Zaczęliśmy ten mecz z liderem naszej ligi bardzo bojowo, „wsiedliśmy” na Wartę od samego początku meczu i już po kilku minutach nasz kapitan, Bartek pięknym strzałem zza pola karnego dał nam prowadzenie.
Warta w pierwszej połowie prawie nie istniała, grała cofnięta i nie stwarzała żadnego zagrożenia pod naszą bramką. My z kolei graliśmy naprawdę bardzo dobrze i powinniśmy w pierwszej połowie strzelić jeszcze kilka bramek... Doskonałe sytuacje mieli Fornal (trafił w poprzeczkę), Książka (nie trafił czysto w piłkę na piątym metrze przed bramką) oraz Ptaszek (jego strzał z prawej strony w długi róg bramkarz Warty cudem wybił na róg)…
Druga połowa to był już jednak, niestety, zupełnie inny, słabszy Lider, cofnięty na własną połowę i próbujący szczęścia w grze z kontry.
Warta zaczęła tę drugą połowę bardzo bojowo, a my daliśmy się zdominować … Na skutek nie trzeba było długo czekać, bo już w 10 minucie, w myśl zasady „do trzech razy sztuka”, po potwornym zamieszaniu w naszym polu karnym i dwóch fantastycznych obronach Oliego, Warciarze wyrównali…
Zrobiło się nerwowo, w kolejnych kilkunastu minutach mogliśmy w kilku sytuacjach stracić bramkę, ale mogliśmy też ją zdobyć. Najlepszą sytuację miał Bartek, w końcówce meczu nie trafiając w bramkę z sześciu metrów, niestety miał piłkę na gorszej, prawej nodze…
Skończyło się remisem, który wydaje się sprawiedliwy, ale pozostał niedosyt, bo przecież w pierwszej połowie mieliśmy Wartę „na widelcu” i mogliśmy wtedy rozstrzygnąć ten mecz na naszą korzyść…
11.05.2012 r., Środa Wlkp.
Polonia Środa - Lider Swarzędz – 1:1
Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz, bo Polonia, od czasu jak rok temu pokonaliśmy ich w Środzie aż 13:0, zrobiła bardzo duży postęp.
I było naprawdę ciężko…, a na domiar złego przyszło nam grać w 30-stopniowym upale i na boisku, które bardziej przypominało kartoflisko, niż plac do gry w piłkę nożną i na którym piłka „robiła co chce”... Szkoda, że gospodarze nie zdecydowali się na rozegranie meczu na dobrej murawie boiska, zlokalizowanego dosłownie kilkanaście metrów obok…
W pierwszej połowie graliśmy pod słońce i to kosztowało nas, na pięć minut przed przerwą, głupią bramkę „za kołnierz”, ponieważ Oli, nie widząc dobrze piłki, zbyt daleko wyszedł do wysokiego „balona” i piłka wpadła mu za plecami do bramki. Szczerze jednak należy przyznać, że bramka się Polonii należała, ponieważ mieli więcej z gry od nas i już kilka razy wcześniej Oli ratował nas przed utratą gola w beznadziejnych sytuacjach.
„Instruktaż” od trenera Łukasza w przerwie zadziałał, ponieważ w drugiej połowie zagraliśmy znacznie lepiej, stwarzając raz za razem groźne sytuacje pod bramką gospodarzy. Wyrównująca bramka jednak długo nie padała i doczekaliśmy się jej dopiero 10 minut przed końcem meczu, dzięki dobrej akcji Książki…
Ostatnie minuty meczu to ciągły napór Lidera i szereg niewykorzystanych sytuacji. Jeszcze w ostatnich sekundach meczu mieliśmy „setkę” i długo po końcowym gwizdku nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego w tej sytuacji nie padła bramka…
Warto dodać, że gospodarze zachowywali się wobec nas bardzo przyjaźnie, co, niestety, nie jest regułą w naszej lidze. Przed meczem trener Polonii przyniósł nam kilka butelek wody, a zaraz po meczu kilku chłopców ze Środy przyszło do naszych i gadali sobie o meczu, lidze i miejscach, jakie poszczególne zespoły zajmują w tabeli. A później jeszcze nasi chłopcy zostali poproszeni o ustawienie się do wspólnego zdjęcia z kolegami z Polonii. To było miłe… :)
28.04.2012 r., Swarzędz
Lider Swarzędz – Poznaniak Poznań – 8:1
Wreszcie mogliśmy zagrać u siebie, na trawie, którą lubimy bardziej od sztucznej nawierzchni „Orlików”, na których trenowaliśmy w Paczkowie i Bogucinie przez ostatnich kilka tygodni.
Początek meczu wcale nie zapowiadał tak zdecydowanego zwycięstwa, ponieważ Poznaniak od początku zdecydowanie zaatakował i przez kilka minut nie mogliśmy przejść środkowej linii boiska. Jednak już pierwsza nasza kontra zakończyła się bramką, którą świetnym strzałem z prawej strony pola karnego zdobył Albert. Po bramce zaczęliśmy już grać swoje i posypały się kolejne bramki, czego efektem był wynik do przerwy 4:0.
Krótko przed przerwą, niestety, miało miejsce tragiczne zdarzenie. Zawodnik Poznaniaka, który ostro zaatakował wyprostowaną nogą szarżującego prawą stroną boiska Wojtka, złamał mu nogę…
Wyglądało to fatalnie… Tomek z Mieszkiem prowizorycznie usztywnili nogę i zabrali Wojtka do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili złamanie tuż pod kolanem, w dwóch miejscach (zarówno kość piszczelowa, jak i strzałkowa), co oznacza, niestety, kilka tygodni gipsu…
Drugą połowę meczu, podłamani wypadkiem Wojtka, zaczęliśmy słabo i Poznaniak strzelił dość szybko bramkę na 4:1. Po tej bramce chłopcy pozbierali się jednak i zaaplikowali przeciwnikom jeszcze 4 gole…
To zwycięstwo jednak zupełnie nas nie cieszyło…
13.04.2012 r., Śrem
Szóstka Śrem - Lider Swarzędz – 2:2
Pojechaliśmy do Śremu w bojowych nastrojach, ale, niestety, od początku meczu nie było tego naszego nastawienia na zdobycie punktów widać…
W pierwszej połowie graliśmy słabo… W środku pola nie było jeszcze najgorzej, było dużo dobrych, celnych podań, ale już pod bramkami było kiepsko, a momentami wręcz źle. Pod bramką przeciwnika, jak już nam się udało pod nią przedostać, co nie zdarzało się, niestety, zbyt często, raziliśmy nieskutecznością i nie potrafiliśmy stworzyć żadnego zagrożenia.
Pod naszą bramką z kolei było zbyt dużo zamieszania i bałaganu, a szczególnie groźnie robiło się po rzutach rożnych, dobrze egzekwowanych przez „Szóstkę”. Jeden z nich zakończył się pięknym golem, strzelonym głową przez zawodnika wbiegającego w nasze pole karne. Dobrze broniący Oli był w tej sytuacji zupełnie bezradny. A więc do przerwy 0:1…
W drugiej połowie wreszcie się obudziliśmy i zaczęliśmy zdecydowanie atakować, stwarzając groźne sytuacje pod bramką przeciwnika, który rozpaczliwie się bronił, zamknięty w „hokejowym zamku” na swojej połowie. Na efekty tej przewagi nie trzeba było długo czekać, ponieważ świetne strzały Fornala i Bartka dały nam po kilkunastu minutach gry prowadzenie 2:1 i radość z pięknych akcji i bramek.
Kontrolowaliśmy mecz i wydawało się, że dowieziemy ten wynik do końca, mimo iż „Szóstka” groźnie kontratakowała, ale, niestety, „strzał rozpaczy”, oddany w ostatniej minucie meczu przez zawodnika drużyny ze Śremu, zza pola karnego, znalazł drogę do naszej bramki. Oli, który był zupełnie zasłonięty i nie widział piłki nie miał w tej sytuacji nic do powiedzenia… Wkrótce potem sędzia odgwizdał koniec meczu.
Szkoda…, w samej końcówce straciliśmy dwa cenne punkty… I jak tu nie wierzyć w pechowy „Piątek 13-tego” ?
5.04.2012 r., Poznań
Warta Poznań - Lider Swarzędz – 5:1
Wreszcie zima dobiegła końca i wracamy na boisko…
To, jak dotychczas, nasz najważniejszy sezon w historii LIDERA 2003, bo po udanej jesieni i wygraniu grupy w lidze Wojewódzkiego Związku Piłki Nożnej, awansowaliśmy do Grupy Mistrzowskiej, w której „kaliber” przeciwników jest już znacznie cięższy…
Zaczęliśmy ligę meczem z jedną z najstarszych piłkarskich firm w Polsce, drużyną „zielonych”, czyli poznańską Wartą…
Tego dnia, niestety, pogoda była fatalna, było zimno i padało. Poziomem gry dostroiliśmy się do pogody, był to chyba nasz najgorszy mecz w ostatnich kilku miesiącach. Poza tym brakowało kilku chłopców, którzy nieźle sobie radzą w obronie, czyli Koralka, Miłosza i Ptaszka, więc na jej środku, z konieczności, zagrał Książka, normalnie grający w ataku…
Graliśmy naprawdę słabo, nic się nie kleiło i, mimo iż Oli bronił dobrze, daliśmy sobie na boisku przy Drodze Dębińskiej strzelić aż pięć bramek, trafiając tylko raz, po rajdzie i pięknej indywidualnej akcji Alberta.