PODSUMOWANIE LIGI ORLIKI E2 sezon 2012-2013 - jesień

LIGA ORLIKÓW E2 Gr2 - JESIEŃ 2012

3.11.2012 r., Swarzędz

LIDER Swarzędz - NIELBA Wągrowiec 6:0

Rozpoczęliśmy w ustawieniu z Olim w bramce, Bartkiem w środku obrony, Fornalem tradycyjnie na lewym boku obrony i Miłoszem na prawej stronie.Linię pomocy stanowili: Komin w środku oraz Albert i Wieczór na skrzydłach. Na pozycji wysuniętego napastnika mecz rozpoczął Domin.

Od początku mecz stał pod znakiem składnych akcji piłkarzy Lidera, którzy wymieniając liczne i celne podania zdobywali teren i dochodzili do sytuacji strzeleckich (lub,jak to zwykł mówić były selekcjoner Jerzy Engel,"sytuacji strzałowych"). Próbując jednak zachować obiektywizm niniejszej relacji, stwierdzić trzeba, że nasz dzisiejszy rywal zostawiał nam bardzo dużo miejsca do rozgrywania akcji i grania tak,jak lubimy, czyli kombinacyjnie,z dużą liczbą podań.

"Worek z bramkami" otworzył w 11 min. Miłek, który mocnym strzałem po ziemi,z linii pola karnego,pokonał bramkarza z Wągrowca. Po ok. 2 minutach było już 2:0 dla Lidera. Tym razem najsprytniej w polu karnym zachował się Albert, który w podbramkowym zamieszaniu przechytrzył goalkeepera Nielby. Od tego momentu każdy z naszych chłopaków chciał "se strzelić",co od czasu do czasu wywoływało nerwową reakcjęTrenera Łukasza, który,pomimo naszej coraz wyraźniej zarysowującej się przewagi, chciał wymusić na chłopakach konsekwentną i mądrą grę. Po kilku wcześniejszych nieudanych próbach, w 18 min. celnie z daleka trafił Domin i było 3:0. Mocny akcent mieliśmy pod koniec I połowy, kiedy to debiutujący w barwach Lidera podczas ligowego meczu Alex Ławniczak, ładnie wykończył składną kontrę naszego zespołu i ustalił wynik tej części gry na 4:0.

Druga połowa i spokojne prowadzenie naszej drużyny, pozwoliłyTrenerowi na liczne zmiany, co zaowocowało tym, że każdy z chłopców mógł zagrać przez dłuższe fragmenty meczu. W tej części obraz gry nie uległ zmianie, nasi chłopcy nadal "dzielili i rządzili" na murawie, a młodzi piłkarze Nielby, którym należy się duży szacunek za wolę walki i ambicję, nie byli w stanie zagrozić bramce Oliego.

Warto odnotować, że piąty gol dla Lidera był autorstwa kolejnego debiutanta w naszej drużynie - Kuby Rybickiego, który po wybiciu piłki przez bramkarza z Wągrowca, nie zastanawiał się długo,tylko kopnął mocno i celnym lobem umieścił piłkę w bramce. Ostatnia bramka meczu na 6:0 dla Lidera padła z akcji, po której ręce same składały się do oklasków. Szybka kontra, piłka chodząca jak "po sznurku" pomiędzy naszymi zawodnikami i silny, nie do obrony strzał Alberta z ostrego kąta, wywołały entuzjazm wśród zmarzniętych, ale zadowolonych kibiców naszej drużyny.

Pozostaje mieć nadzieję, że taki styl i sposób gry nasi chłopcy prezentować będą także w konfrontacji z bardziej wymagającym przeciwnikiem.

27.10.2012 r.,Swarzędz

LIDER Swarzędz–CONCORD Murowana Goślina 5:0

Sobotni poranek przywitał małych piłkarzy przejmującym chłodem, który przemóc mogła tylko długa i intensywna rozgrzewka. Na nasze szczęście trwała ona dłużej niż zakładaliśmy,ponieważ drużyna z Murowanej Gośliny nie dotarła na czas, przez co mecz rozpoczął się z 15 minutowymopóźnieniem.

DrużynaLIDERAwyszła w następującym ustawieniu: Miłosz w bramce, Koral na stoperze, Jacek i Gracek na bokach obrony, Komin w środku, Wojtek Zwoliński i Gulczas na skrzydłach, a Stasiu Żuk w ataku. Od pierwszych minut nasichłopcy niemal "rzucili się" na swoich przeciwników, co chwila przypuszczając ataki,najczęściej naszą lewą flanką.

Od pierwszych minut meczu poczynania zespołu z Murowanej Gośliny sprowadzały się najczęściej do działań destrukcyjnych, które polegały na ciągłym wybijaniu piłki na aut. W tym wypadku sprawdziło się stare piłkarskie powiedzenie, że "gra się tak jak przeciwnik pozwala". Młodzi piłkarze z Murowanej Gośliny,zagęszczając pole gry i wybijając piłkę, nie pozwolili nam rozwijać składnych akcji z dużąilością podań i pomimo tego, że gra w 80% czasu rozgrywana była na połowie rywali, piłka długo nie mogła znaleźć drogi do siatki Concorda. Głównym tego powodem był braku precyzji w wykończeniu akcji przez naszych chłopców, którzy strzelali albo niecelnie,albo wprost w bramkarza Concorda. Dopiero pod koniec pierwszej połowy precyzyjny, techniczny strzał Wojtka przez tuż przy lewym słupku spowodował, że tym razem bramkarz z Murowanej Gośliny jedynie odprowadził piłkę wzrokiem.

Po pierwszej połowie wynik 1:0 dla Lidera.

W drugiej połowie meczuTrener zdecydował o licznych zmianach w naszej drużynie,dając pograć wszystkim chłopcom, którzy tego dnia stawili się na boisku przy ul. Polnej. Zmiana nastąpiła także w naszej bramce, szanse na pogranie w polu dostał Miłek, którego zastąpił Dawid Pankowski.

Pojawienie się w Miłosza wprowadziło dużo ożywienia do gry LIDERA, którego ataki jeszcze przybrały na sile, niestety znów zawodziła skuteczność oddawanych strzałów. Po jednej z kolejnych naszych groźnych akcji i zamieszaniu w polu karnym Concorda, sfaulowany został Stasiu Żuk, a sędzianawet przez chwile nie zawahał się w podyktowaniu karnegodla naszej drużyny. Do piłki podszedł sam poszkodowany i oddawszy silny, celny strzał, powiększył naszą przewagę do 2 bramek. Chwilę później celnym strzałem po ziemi,z dużej odległości,popisał się Ludwik Sobieszczański i prowadziliśmy 3:0. Przy czwartej bramce dla Lidera duży udział miał bramkarz zespołu Concorda, który po dobrej wrzutce Komina,niemal z linii końcowej boiska,interweniował tak niefortunnie, że wbił piłkę do własnej bramki.

Wynik spotkaniana 5:0 dlaLIDERAustalił Albert, który silnym strzałem z 6 metrów nie dał szans bramkarzowi z Murowanej Gosliny. Warto odnotować, że w drugiej połowie meczu drużyna Concorda oddała 2 strzały na naszą bramkę i oba były niecelne.

26.10.2012 r.,Poznań

WARTA Poznań – LIDER Swarzędz10:0

To był nasz najważniejszy mecz w tej rundzie Ligi Orlików 2003, jednak termin jego rozegrania był dla nas wyjątkowo niekorzystny. Nie dość, że we wczesne piątkowe popołudnie, praktycznie zaraz po szkole, musieliśmy „przepychać się” przez przedweekendowe korki do Poznania, to jeszcze, tak na dobrą sprawę, nie odzyskaliśmy pełni sił po męczącym turnieju w Niemczech i 800-kilometrowej podróży z dalekiego Solingen, skąd wróciliśmy niewiele ponad 4 doby wcześniej.

Zmęczenie oraz zbyt duża presja spowodowały, że nie weszliśmy dobrze w ten mecz i słabo zagraliśmy pierwszą połowę…

Przez pierwsze 10 minut spotkania, zaskoczeni oraz przytłoczeni wysokim pressingiem Warty, nie potrafiliśmy wyjść z własnej połowy i zanim się „ogarnęliśmy” było już 5:0 dla naszych przeciwników i w zasadzie „po meczu”…

W następnych kilkunastu minutach udało nam się trochę „otrząsnąć” z przewagi Warty, nie potrafiliśmy jednak jeszcze podjąć wyrównanej walki z dobrze dysponowanym tego dnia rywalem i praktycznie nie istnieliśmy na boisku. Błędy przy wyprowadzaniu piłki oraz błędy w obronie w końcówce pierwszej części spotkania kosztowały nas utratę kolejnych 3 bramek. A więc do przerwy 0:8…

W drugiej połowie, mimo iż graliśmy tym samym składem, pokazaliśmy , że Lider Swarzędz ma dwa oblicza, to z pierwszej połowy, o którym chcielibyśmy szybko i na zawsze zapomnieć i to z drugiej, które kochamy i chcemy zawsze pokazywać Trenerowi, sobie samym i naszym najwierniejszym kibicom - rodzicom. To oblicze z drugiej części meczu, to dobry zespół, walczący o każdą piłkę, biegający po całym boisku, atakujący przeciwnika wysoko, już pod jego bramką, grający szybką, kombinacyjną piłkę, przeprowadzający składne akcje i stwarzający okazje bramkowe.

W drugiej połowie mecz był bardzo wyrównany, a gra toczyła się głównie w środkowej części pola oraz pod bramką Warciarzy. Mimo iż bardzo chcieliśmy strzelić na boisku przy Drodze Dębińskiej honorową bramkę, to niestety nam się nie udało, a szybkie kontry przeciwnika kosztowały nas utratę kolejnych dwóch goli.

Polegliśmy więc rekordowo, bo aż 0:10, pokazując jednak w drugiej połowie, że jak gramy walecznie i ambitnie, to jesteśmy równorzędnym przeciwnikiem dla najlepszych…

Kolegom z Warty gratulujemy awansu do Grupy Mistrzowskiej Ligi Orlików 2003, który zapewnili sobie tym zwycięstwem.

13.10.2012,Czerwonak

JUNIOR Koziegłowy- LIDER Swarzędz 0:7

Zaczęliśmy ten mecz chaotycznie, jak zwykle, kiedy gramy na Orliku, którego nawierzchnia różni się od swarzędzkiej trawy, a samo boisko jestwęższeod naszego.

Jednak już w 2 minucie,po ładnej dwójkowej akcji lewą stroną boiskai szybkiej wymianie podańFornal-Komin-Fornal, ten ostatni z lewego narożnika pola karnego uderzył mocno po ziemi w krótki róg, tuż przy słupku i było 1:0 da Lidera.

W odpowiedzi nanasząbramkę minutępóźniej pierwszą groźną akcję przeprowadzili piłkarze Juniora, jedna Oli dobrąparadąpewnie zażegnał niebezpieczeństwo.

Kolejne minuty to zmasowany atak Lidera,amieliśmy w nichcały festiwal strzelecki -strzał Komina nad poprzeczką,strzałBartkapo podaniu Fornalaz wolnego, główkęFornala po rzucie rożnym, strzał Alberta z prawej strony nad bramką,próbyLewegozprawej strony pola karnego, strzał Domina w słupekorazzablokowanymocnystrzał Ptaszka. Niestety ten okres przewagi nie przyniósł zmiany wyniku,zmarnowaliśmy kilkanaście dobrych okazji bramkowych iraziliśmy nieskutecznością…

Karta odwróciła się wreszcie w 15 minucie, kiedy to, po brutalnym faulu na Książce, sędzia podyktował rzut wolny z linii pola karnego.Niezawodny najczęściej w takich sytuacjach Fornal przymierzył dokładnie i mimo, jak się wydawało dobrze ustawionego muru, piłka wylądowała w lewym okienku bramki Juniora.A więc 2:0…

Mieliśmy jeszcze w tej połowie wiele okazji bramkowych, m.in. sytuacje Gulczasa, Stasia,Książki i Wieczorynki, jednak wynik nie uległ zmianie i na przerwę schodziliśmy z uczuciem dużego niedosytu…

Reprymenda trenera Łukaszaw przerwie pomogła,ponieważobraz gry w drugiej połowie był trochę lepszy.

Zaczęliśmy zdecydowanie, jednak strzały GulczasaiDomina nie znalazły drogi do bramki.Udało się wreszcieponowniepokonać bramkarza Kozichgłów w3 minucie, kiedy toStasiu świetnie wypuścił Fornala lewem skrzydłem, ten mocno wrzucił piłkę w pole karne wzdłużlinii bramkowej,a tamświetnie znalazł się Lewy, dopełniając formalnościi podwyższając na 3:0.

Lider, uskrzydlonydługo wyczekiwanąbramką „rzucił się” na zespółJuniora, chcąc zdobyć kolejnegole. Efektem tego była akcjaw 4 minucie, w której Domin podał do Książki, ten uderzyłnajpierww poprzeczkę,a potem jegodobitkęodbił bramkarz, aż w końcuwychodzącąz pola karnego piłkęświetnie zebrał na środku Barteki strzelił nie do obrony na 4:0.

Jużniewiele ponadminutę później prowadziliśmy6:0, dziękiStasiowi, który najpierw strzelił nie do obrony zkilku metrów,ześrodka pola karnegoa już chwilępóźniejuciekł zawodnikom Juniora na lewej stronie boiskai mocnopodałwzdłuż bramki,„trafiając”obrońcęKozichgłów, którystrzelił bramkę samobójczą.

Kolejneminuty to nadal naszaprzygniatająca przewaga i kolejne okazje Książki, Domina i Fornalaoraz świetna okazja Juniora, której nasi przeciwnicy nie wykorzystali dzięki doskonałej paradzie Oliego w sytuacji sam-na-sam.

14 minuta przyniosła jednąz piękniejszych akcji meczu. Rozpoczął jąBartek, który podał na środek do Domina, ten świetnie puścił prawym skrzydłemAlberta, który podbiegł z piłką kilka metrów i podał dokładnie na środek, na dwudziesty metr przed bramką do Ptaszka, który minął zwodemobrońcęJuniora i w biegu strzelił z linii pola karnego nie do obrony,poprawiającrezultat meczu na 7:0.

Kolejne akcje nie przyniosły już zmiany wyniku, mimo iż Albert, Bartek,Stasiu, Gulii Ptaszek do końcapróbowalipokonać bramkarza rywali.

Wynik cieszy, mniej natomiast zadowala styl,w jakim graliśmy w tym meczu.Zbyt wiele było niecelnych podań i strzałów, a okazjami, które powinniśmy zamienić na bramki można byłobyobdzielić kilka spotkańpiłkarskich…

30.09.2012, Wągrowiec

NIELBA Wągrowiec - LIDER Swarzędz 0:6

Początek meczu nie nastrajał optymistycznie, ponieważw pierwszych minutach graliśmy bardzo niefrasobliwie i tylko świetnej interwencji Przebiera w obronie oraz źle ustawionym celownikom piłkarzy Nielby możemy zawdzięczać to, że w pierwszych minutach nie przegrywaliśmy już 0:2…

Na szczęście sytuacje bramkowe Nielby mocno zmobilizowały Lidera, który w 4 minucie przeprowadził składną zespołową akcję, której efektem, po szeregu świetnych, celnych podań, był wyśmienity strzał Alberta z prawej strony dający nam prowadzenie w tym spotkaniu.

Nielba, niezrażona utratą gola, nadal groźnie atakowała i tylko dwóm paradom Oliego (w sytuacji sam-na-sam i po strzale z dystansu) zawdzięczamy utrzymanie prowadzenia. W tym okresie graliśmy dość chaotycznie, często tracąc piłkę po niecelnych podaniach.

Jednak, w miarę upływu czasu, przyzwyczailiśmy się do wolnej nawierzchni Orlika, która jest zupełnie inna od trawy, na której na co dzień trenujemy i gramy oraz do twardej i ciężkiej piłki…

Efektem tego było zdobycie w 7 minucie drugiej bramki dla nas, tym razem przez Domina, który świetnie „znalazł się” w zamieszaniu pod bramką przeciwnika.

Kolejna akcja, chwilę później, także należała do nas, jednak pięknej dwójkowej wymiany podań między Książką i Albertem nie udało się, niestety, zakończyć strzałem.

Następne minuty pierwszej połowy przyniosły groźne akcje z obu stron i upłynęły pod znakiem coraz bardziej rysującej się przewagi Lidera, która w końcówce tej części spotkania przerodziła się w prawdziwe „oblężenie” bramki Nielby.

Bramka wisiała w powietrzu i co nie udało się po strzałach Fornala, Domina i Alberta, to udało się Przebierowi, który najlepiej odnalazł się w „kotle” pod bramką przeciwnika i technicznym strzałem z bliskiej odległości podwyższył wynik na 3:0 dla Lidera.

Walczyliśmy wytrwale o dalsze bramki, jednak nie udało nam się ich strzelić ani po pięknej koronkowej, dwójkowej akcji Fornala z Dominem na lewej stronie boiska, ani po strzałach Dawida, Lewego i Jacka. Wreszcie ta sztuka udała się Fornalowi, który posyłając piękną „bombę” zza linii pola karnego ustalił wynik pierwszej połowy na 4:0 dla Lidera.

Niewiele jednak brakowało, aby Nielba w ostatniej akcji przed przerwą zdobyła honorową bramkę, ale, na nasze szczęście, po groźnej kontrze, znajdujący się w sytuacji sam-na-sam zawodnik gospodarzy nie trafił w światło bramki.

Pierwsze minuty drugiej połowy to przede wszystkim gra w środku pola, bez celnych strzałów z obu stron.

W tym czasie bramkę Nielby „ostrzeliwali” Fornal, Jacek i Lewy, jednak to Nielba miała swoją stuprocentową okazję bramkową. Na szczęście nasz bramkarz, Oli, dość solidnie się nudzący w poprzednich kilku minutach, ponownie stanął na wysokości zadania, ratując nas od utraty gola piękną paradą w sytuacji sam-na-sam. Chwilę później Oli ponownie „wykazał się”, broniąc bardzo groźny strzał z dystansu.

Po tych akcjach Nielby do głosu ponownie doszedł Lider, jednak, mimo „spustoszenia”, jakie walecznością i dryblingami siał w szeregach naszych przeciwników Domin, przez szereg minut nie udało się udokumentować tej przewagi bramką.

Wreszcie w 23 minucie drugiej połowy, po rzucie rożnym dobrze wykonanym przez Fornala, po raz drugi na listę strzelców wpisał się Przebier, który, niczym profesor, strzałem po koźle nie dał szans bramkarzowi Nielby i było 5:0 dla Lidera.

Wynik ustaliliśmy pod koniec meczu, kiedy po aucie wykonanym przez Komina i przedłużeniu piłki głową przez Książkę, dopadł do niej Domin, pięknym strzałem z linii pola karnego ustalając wynik spotkania na 6:0.

Mimo korzystnego wyniku martwią momenty przestojów i chaosu w naszej grze oraz spora liczba niecelnych podań, dużo jeszcze pracy przed nami dla ustabilizowania formy…

21.09.2012 r., Swarzędz

LIDER Swarzędz – WARTA Poznań 3:3

Zaczęliśmy mecz trochę nerwowo, stremowani stawką spotkania, czyli świadomością, że gramy z drużyną, z którą walczymy o pierwsze miejsce w rozgrywkach ligowych, premiowane awansem do Grupy Mistrzowskiej.

W pierwszych minutach nie mogliśmy wyjść z własnej połowy, a w 3 minucie nasz bramkarz Oli dwukrotnie wybawił nas z poważnych opresji, najpierw broniąc nogami w sytuacji sam-na-sam, a chwilę później odbijając piłkę po niebezpiecznym strzale Warciarzy.

Pierwszą groźną akcję przeprowadziliśmy w 7 minucie meczu, kiedy to bramkarz poznaniaków uprzedził Domina w polu bramkowym. Od tego momentu gra się wyrównała i uwierzyliśmy, że możemy powalczyć… Ruszyliśmy do ataku i w 10 minucie wywalczyliśmy rzut wolny z prawej strony boiska, który świetnie wykonał Fornal. Niestety, jego mierzony strzał z kilkunastu metrów bramkarz Warty końcami palców skierował na słupek. Szkoda, szczęście było blisko…

Jednak w końcu potwierdziło się, że „co się odwlecze, to nie uciecze” i po kilku minutach zaciętej gry, w 15 minucie, po zdecydowanym ataku Alberta w polu karnym, piłka trafiła do Domina, który z lewej strony strzelił nie do obrony i było 1:0 dla Lidera.

Inspirowany przez „kotłowego” Mieszka żywiołowy doping rodziców, jak zwykle głośno wspierających „dumę Swarzędza”, przybrał jeszcze na sile, jednak kolejna akcja Warty w 17 minucie o mało nie przyniosła wyrównania. Na szczęście Oli był znowu na posterunku, broniąc świetnie groźny strzał z rzutu wolnego…

W kolejnych minutach sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, jednak to Lider miał więcej z gry, mogąc podwyższyć wynik po dwóch wybornych okazjach Alberta w 18 minucie i strzałach nad poprzeczką oraz obok słupka, a także po „bombie” Fornala z dwudziestu kilku metrów, która przeszła minimalnie nad poprzeczką…

Chwilę później jednak, tuż przed przerwą, mogliśmy mówić o dużym szczęściu, ponieważ Oli niesamowitą paradą wybił poza boisko piłkę zmierzająca w prawe okienko naszej bramki.

Początek drugiej połowy należał do Warty, która mogła wyrównać już w 1 minucie (strzał minimalnie obok słupka), a potem także w 3 minucie, kiedy lecącą nieuchronnie „pod ladę” piłkę Oli czubkami palców podbił na poprzeczkę.

Kolejne minuty meczu to ponownie „akcja za akcję” i groźne sytuacje z obu stron, których po naszej stronie nie udało się wykorzystać Wieczorynce oraz Fornalowi, którego dwa świetne strzały (9 i 10 minuta) w doskonałym stylu obronił bramkarz Warciarzy.

W 11 minucie trybuny Lidera ponownie eksplodowały z radości, bo nasz kapitan, Bartek oddał z kilkunastu metrów fantastyczny strzał, nie do obrony, trafiając dokładnie w lewo „okno” bramki naszych przeciwników.

Mimo kolejnych okazji na poprawę wyniku, między innymi po strzale Przebiera z wolnego w 16 minucie (nad poprzeczką), niestety, nie pierwszy raz i naprawdę na własne życzenie, po zupełnie niepotrzebnej „zabawie” z piłką blisko naszego pola karnego, straciliśmy bramkę.

Po tej bramce Lider „siadł”, co skrzętnie już minutę później wykorzystali Warciarze, doprowadzając do wyrównania po akcji, na którą nie powinniśmy pozwolić, ponieważ bramkę z pola karnego strzelił nam zawodnik biegnący z piłką od połowy boiska, mijając po drodze piłkarzy Lidera jak „slalomowe tyczki”…

Kolejne minuty przyniosły groźne ataki Warty, obronę bramki Lidera oraz kolejne udane parady Oliego.

W 20 minucie fantastyczną akcją w polu karnym poznaniaków popisał się Książka, który z godnym podziwu „olimpijskim spokojem” zakręcił trzy „kółeczka” na piątym metrze przed bramką Warty i strzelił gola, dającego nam ponownie prowadzenie (3:2).

Niestety 2 minuty później, po rzucie rożnym i serii błędów całego zespołu Lidera we własnym polu karnym, w ogromnym zamieszaniu, jednemu z Warciarzy udało się szczęśliwie strzelić wyrównującą bramkę.

Mimo ataków Lidera do samego końca spotkania nie udało się już, niestety, ponownie przechylić szali zwycięstwa na naszą korzyść…

Szkoda, szkoda, szkoda…, szczęście było tak blisko…, po raz kolejny, po majowym remisie z Wartą 1:1, nie udało nam się w Swarzędzu w lidze pokonać renomowanego przeciwnika, którego naprawdę mieliśmy „na widelcu”. Zabrakło nam wszystkim „zimnej krwi” i opanowania w ostatnich minutach…, czas najwyższy na przemyślenia i wnioski…

Tak więc wszystko wskazuje na to, że losy awansu do Grupy Mistrzowskiej rozstrzygną się w końcu października w Poznaniu, na boisku Warty przy Drodze Dębińskiej, gdzie na pewno, jak często śpiewamy, LIDER Swarzędz pokaże swą jakość. I niech się boją zwycięzcy Grupy Mistrzowskiej z wiosny 2012, czyli „zieloni”…J

14.09.2012 r., Murowana Goślina

CONCORD Murowana Goślina – LIDER Swarzędz 0:12

To był kolejny mecz z nowym, nieznanym nam dotychczas rywalem, a więc rozpoczęliśmy go bardzo skoncentrowani, z Olim w bramce, Fornalem, Koralem i Miłoszem w obronie, Przebierem i Bartkiem (captain) w środku oraz Dominem i Jachem w napadzie.

Zaczęliśmy, jak zwykle, „z wysokiego C”, atakując rywali już na ich połowie. Nasza przewaga i frontalne ataki Lidera, po kilku okazjach Domina, Fornala i Przebiera, przyniosły w końcu upragniony, bramkowy efekt w 6 minucie, w postaci gola Książki, którego, jak zwykle, piłka „znalazła” w polu karnym.

Kolejne minuty to ogromna przewaga Lidera, którą w 10 min. udokumentował nasz kapitan, Bartek, po kiwnięciu dwóch przeciwników w polu karnym, mierzonym strzałem, podwyższając na 2:0.

Lider, podbudowany prowadzeniem nadal atakował, co przyniosło efekty w 11 minucie, kiedy to Domin, dobijając własny strzał, wpisał się na listę strzelców oraz minutę później, po strzale z bliskiej odległości Książki, po którym Bartek, w przyjacielskim geście, wyczyścił Jachowi but ;-)

Domin wpisał się na listę strzelców po raz kolejny w 14 minucie, po pięknym, technicznym strzale od słupka bramki Concorda, podwyższając na 5:0.

W kolejnych minutach nadal trwał nacisk LIDERA, a my krzyczeliśmy: „naciś LIDER, naciś” ;-), co, po niecelnych strzałach Alberta i Ptaszka, przyniosło nam, po pewnym strzale Łukasza z pola karnego, zmianę wyniku na 6:0. W 22 minucie udało nam się ponownie poprawić wynik meczu, na 7:0, po pięknym strzale Alberta, który ustalił wynik pierwszej połowy.

Druga połowa, w której w naszej bramce Oliego zastąpił Miłosz, nie przyniosła zmiany obrazu gry, nadal przewaga Lidera była przygniatająca, a zawodnicy Concorda nie mogli wyjść z własnej połowy. Nasz bramkarz, podobnie jak w pierwszej połowie Oli, nie miał okazji do zbyt wielu kontaktów z piłką.

Niestety, trzeba przyznać, że gra w tej części spotkania była nudna…, zbyt dużo było „kopaniny”, zbyt dużo dryblingów i indywidualnych prób „wykazania się” oraz zbyt mało pomysłów na zespołową grę, o którą nam przecież chodzi.

Mimo tych mankamentów w grze Lidera udało się zdobyć kolejne bramki i podwyższyć wynik, najpierw za sprawą Domina w 9 minucie drugiej połowy (8:0), który tym samym skompletował drugi już w tym sezonie hat-trick (gratulujemy), samobójczego gola naszych przeciwników w 14 minucie (9:0), Oliego (10:0) i Gulczasa w 16 minucie (11:0) oraz Alberta w 23 minucie (12:0).

Wysokie zwycięstwo cieszy, ale sporo jeszcze pracy przed nami, ponieważ końcowy wynik mógłby być znacznie wyższy, gdybyśmy byli bardziej skoncentrowani i skuteczni w sytuacjach podbramkowych, które trzeba wykorzystywać i gdybyśmy grali bardziej zespołowo…

Teraz przygotowujemy się do meczu z Wartą Poznań, z którą spotkamy się w Swarzędzu, w sobotę 22 września. Zapraszamy wszystkich sympatyków, będziemy potrzebowali gorącego dopingu !

8.09.2012 r., Swarzędz

LIDER Swarzędz – JUNIOR Koziegłowy 10:1

Wreszcie znowu gramy ligę, znowu śpiewamy hymn Lidera, znowu emocje i doping…

Na inaugurację przyjechał do nas zespół, z którym się wcześniej nie spotkaliśmy.

Pierwsze minuty meczu były nieco chaotyczne, ale chłopcy dość szybko się ogarnęli i zaczęli zdecydowanie atakować. Jednak, mimo iż mieliśmy szereg szans na bramkę, m.in. dobre strzały Gulczasa, Domina i Łukasza oraz świetną wrzutkę Fornala w pole karne, bramka Juniora była jak zaczarowana… Udało się nam ją odczarować dopiero w 13 minucie meczu, kiedy to Bartek wykorzystał dobre podanie Fornala z rzutu rożnego, celnym, mierzonym strzałem dając nam upragnione prowadzenie.

Chwile później, po pięknej akcji Lidera bramkarz naszych gości wybił nogą piłkę po strzale Bartka. Rzut rożny ponownie świetnie wykonał Fornal, dokładnie „obsługując” Domina, który z kilku metrów nie dał szans bramkarzowi gości i było 2:0…

Kolejne minuty to dobra gra Lidera, którego przewaga była naprawdę miażdżąca, a na szybkie podania z pierwszej piłki goście nie umieli znaleźć lekarstwa. Mieliśmy kolejne okazje na poprawę wyniku, niestety, niewykorzystane, miedzy innymi po pięknej trójkowej akcji Książka - Domin – Wieczorynka oraz po strzale Fornala z ponad 20 metrów. W końcu jednak się udało i w 23 minucie, po pięknym strzale Domina, zdobyliśmy kolejną bramkę, na 3:0.

Ostatnie minuty pierwszej połowy przyniosły nam jeszcze dwie świetne okazje bramkowe Stasia, którego pierwszy strzał z wolnego cudem z prawego okienka wybił bramkarz gości, a drugi, dosłownie w ostatnich sekundach tej części spotkania, trafił w poprzeczkę.

Druga połowa nie zmieniła obrazu spotkania, nadal przeważał Lider, stwarzając sobie kolejne okazje na poprawę wyniku. Najpierw zbyt lekki strzał Książki został zatrzymany dosłownie na linii bramkowej, potem Domin strzelił tuż obok bramki. Jednak w 5 minucie po przerwie do piłki, odbitej przez bramkarza w bok, tuż przy końcowej linii boiska, dopadł Wieczorynka i zagrał ją świetnie na środek pola karnego, gdzie Książka z zimna krwią dopełnił formalności i było 4:0.

W kolejnych minutach swoje okazje mieli Bartek, po którego pięknym strzale głową piłka poleciała nad poprzeczką i Wieczorynka, który przestrzelił z kilku metrów.

Akcja w 12 minucie przyniosła nam kolejną bramkę. Po dobrej wymianie podań z pierwszej piłki Domin pięknie strzelił, bramkarzowi gości udało się odbić piłkę, ale wobec dobitki naszego „egzekutora”, Książki był już bezradny. 5:0… Już następna akcji przyniosła nam gola na 6:0, którego pięknym strzałem zdobył Domin, kompletując tym samym hat-tricka.

Siódma bramka dla Lidera, która padła w 20 minucie drugiej połowy była naprawdę z cyklu „stadiony świata”, a zdobył ją Bartek, którego strzał z ponad 20 metrów trafił dokładnie w okienko bramki Juniora. Dwie minuty później dobrym strzałem z lewego narożnika pola karnego na listę strzelców wpisał się Stasiu, podwyższając na 8:0.

W 25 minucie poważny błąd popełnił arbiter spotkania, odgwizdując bramkę dla naszych przeciwników, mimo iż nasz bramkarz, Oli zatrzymał piłkę przed linią bramkową.

Rozzłoszczeni niesłusznie straconą bramką chłopcy ruszyli natychmiast do ataku, czego efektem była bramka strzelona przez Łukasza na 9:1.

Mimo korzystnego wyniku Lider ambitnie walczył do końca o jeszcze lepszy rezultat i udało się to dosłownie na sekundy przed końcem meczu, kiedy to bardzo chcący strzelić bramkę Ptaszek przebiegł z piłką kilkanaście metrów, minął trzech zawodników Juniora i strzałem w prawe „okno” zapewnił nam „dwucyfrówkę”. A więc 10:1 dla Lidera na inaugurację ligi…, oby tak dalej.

Warto na zakończenie relacji dodać, że w tym meczu, po ciężkiej kontuzji, odniesionej w rundzie wiosennej do zespołu powrócił Wojtek, z czego wszyscy bardzo się cieszymy…

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości