VW-WOLF CUP 2013

VW-WOLF CUP 2013

Turniej VW-WOLF CUP 2013, Mülheim, Niemcy,

czyli nasza druga piłkarska przygoda w Niemczech…

Podobnie jak w ubiegłym roku, kiedy to zagraliśmy w LED LENSER HERBST CUP 2012 w Solingen, także i tej jesieni zostaliśmy zaproszeni do Niemiec na mocno obsadzony międzynarodowy turniej rocznika 2003.

link do zdjęćhttps://plus.google.com/photos/114325179193426479956/albums/5933244224971147921?authkey=CLanlP-V1rncBQ

Impreza o nazwie VW-WOLF U11 CUP odbyła się w dniach 5/6 października w Mülheim/Ruhr koło Duisburga, a w turnieju udział wzięło 36 drużyn zDanii(Hadsten BK),Finlandii(HJK Helsinki),Francji(SC Schiltigheim),Holandii(ATC’65 Hengelo, Twente Enschede), Niemiec(ALEMANNIA Aachen, ARMINIA Bielefeld,SSV Bergisch Born, DYNAMO Dresden, EINTRACHT Frankfurt, FORTUNA Düsseldorf, TSV Godshorn, HANNOVER 96, HOFGEISMAR, JFA Düsseldorf, KFC Uerdingen, Mülheimer SV, FSV Offenbach, OLYMPIA Kassel, QUALISIEGER, Rosenhöhe, Rot-Weiß Essen, Rot-Weiß Oberhausen, FC Schalke 04 Gelsenkirchen, TuRa Duisburg, TuSpo Saarn, VfL Bochum, VfR 08 Oberhausen, SV Wehen Wiesbaden, WESTFALIA Herne) iSzwecji(Hammarby IF).

UKS LIDER Swarzędz był na turnieju jednym z dwóch klubów reprezentujących Polskę, ponieważ, korzystając z przywileju, danego nam przez organizatora, zaprosiliśmy do naszego wesołego autobusu, jadącego na spotkanie kolejnej wielkiej piłkarskiej przygody w Niemczech, kolegów z LEGII Warszawa, z którymi przyjaźnimy się od spotkania w Halowych Mistrzostwach Polski GŁUCHOŁAZY 2011.

W daleką podróż do Niemiec pojechaliśmy nowym, komfortowym autokarem naszego swarzędzkiego przewoźnika, firmy WIRAŻ-BUS, z Trenerami Łukaszem i Arkiem oraz grupką rodziców, w następującym składzie: Kacper FORNALKIEWICZ, Marcin GÓRCZEWSKI, Łukasz GRODZKI, Denis JESKE, Wiktor KORALEWSKI, Bartosz ŁUCZAK (k), Bruno NORKIEWICZ (b), Wiktor PRZEBIERACZ, Oliwier STRUGALSKI (b), Kacper VOGEL, Dominik ZABORNIAK, Albert ŻERKOWSKI i Stasiu ŻUK.

W sobotę, pierwszego dnia turnieju, na pięknym, nowoczesnym obiekcie VfB Speldorf, zagraliśmy w grupie B z zespołami z Niemiec (VfL Bochum,VfB Speldorf, Alemannia Aachen i RotWeiss Essen) oraz Finlandii (HJK Helsinki).

Jak się później okazało, grupowe losowanie nie było dla nas szczęśliwe, ponieważ graliśmy w „grupie śmierci”, z której dwa niemieckie zespoły znalazły się w najlepszej czwórce turnieju…

W meczu otwarcia turnieju zmierzyliśmy się zVfL Bochum, ulegając 0:2po dość nerwowym meczu, w którym mieliśmy swoje okazje do zdobycia gola (Bartek i Albert), a decydujące o porażce bramki straciliśmy w końcówce meczu, pierwszą po błędzie w obronie, a drugą po pięknym strzale z dystansu, w samo okienko, przy którym bardzo dobrze broniący Oli nie miał nic do powiedzenia. Na pewno mogło być lepiej, ale byliśmy zbytnio zestresowani stając naprzeciwko znanego zespołu, który, jak się okazało następnego dnia, zajął w turnieju 4 miejsce.

Drugi mecz grupowy zagraliśmy z drużynąAlemannii Aachen przegrywając 0:1, mimo lekkiej przewagi w całym meczu. Pierwszy stres minął i graliśmy już trochę lepiej, mocno dopingowani przez kolegów z Legii. Oli, który bronił w tym spotkaniu fantastycznie, był, niestety, bez szans w sytuacji, w której, po „rozklepaniu” naszej obrony, straciliśmy gola. I mimo iż naprawdę mocno dusiliśmy, to strzały m.in. Bartka i Denisa nie znalazły drogi do siatki rywali. Szkoda…

Kolejne spotkanie zagraliśmy z zespołem gospodarzy,VfB Speldorf, zwyciężając zdecydowanie 3:0. Pierwsze minuty przyniosły nam prawdziwy festiwal strzelecki w wykonaniu Lidera (po kolei próbowali: Fornal, Bartek, Domin, Albert i Denio), jednak nic nie wchodziło, ponieważ bramkarz rywali bronił w sposób wręcz niewiarygodny… Aż w końcu przyszła ta nasza pierwsza, tak długo wyczekiwana, bramka w Niemczech, kiedy Ptaszek pociągnął mocno prawą stroną i schodząc do środka, do linii końcowej boiska, idealnie „obsłużył” Stasia, który z trzeciego metra przed bramką spokojnie dopełnił formalności. Chwilę później było już 2:0 po strzale Denisa (asysta Bartek). Ostatniego gola strzelił (prawą nogą !) Stasiu w końcowych sekundach meczu.

W czwartym sobotnim meczu zmierzyliśmy się zRot-Weiß Essen, remisując 0:0i będąc w tym spotkaniu zespołem lepszym, prowadzącym grę przez większą część spotkania. Mimo iż kilka razy Oli pięknymi robinsonadami ratował nas z poważnych tarapatów, to powinniśmy ten mecz wygrać, bo okazji do zdobycia bramki, m.in. po strzałach Domina, Bartka i Albiego było naprawdę dużo… Szczególny niedosyt po tym meczu poczuliśmy jednak dopiero następnego dnia, gdy dowiedzieliśmy się, że zespół, z którym stoczyliśmy wyrównany pojedynek (ze wskazaniem na nas), został zwycięzcą turnieju…

Ostatnie spotkanie w grupie B zagraliśmy z zespołemHJK Helsinki, który „rozstrzelał” nas aż 7:0

Niesamowicie szybcy, świetnie wyszkoleni i grający piękną piłkę Finowie górowali nad nami w większości elementów piłkarskiego rzemiosła i bezlitośnie wykorzystali nasze błędy i zmęczenie. Mieliśmy w tym meczu szansę na honorowego gola, niestety potężne uderzenie Stasia wylądowało na poprzeczce.

W ten sposób, z dorobkiem 4 punktów, zajęliśmy piąte miejsce w grupie, co oznaczało, że w niedzielę zagramy w tak zwanej „Srebrnej Rundzie” turnieju, na oddalonych o kilka kilometrów od miejsca sobotnich potyczek, boiskach Mülheimer SV 07.

Jako przybysze z kraju, w którym dopiero od niedawna dzieci (oczywiście nie wszystkie i nie wszędzie) mają „Orliki” do gry w piłkę, byliśmy pod wielkim wrażeniem jakości bazy sportowej, jaką zobaczyliśmy w Mülheim, mieście o ilości mieszkańców odpowiadającej mniej więcej, nieodległej od naszego Swarzędza, poznańskiej dzielnicy Rataje… Dobrze się tam czuliśmy, tym bardziej, że turniej był wręcz perfekcyjnie przygotowany, a wszyscy byli dla nas mili i sympatyczni. To prawie nie do wiary, ale spiker zawodów nauczył się nawet, specjalnie dla nas, poprawnie wymawiać nazwę naszego miasta, co dla Niemca jest niezwykle trudne…

Ale wracajmy do gry…, bo w niedzielny poranek zaświeciło dla nas słońce, gdy w pierwszym meczupokonaliśmy KFC Uerdingen 1:0. Zwycięskiego gola zdobył Denio, którego fantastycznie, z własnej połowy, prostopadłym podaniem „uruchomił” Albi.

W drugim meczu nie mieliśmy litości dla naszych niedzielnych gospodarzy,pokonując 3:1 ich Mülheimer SV 07, wspierany głośnym dopingiem rodziców.

Pierwszą bramkę zdobył Domin, puszczony pięknie „w uliczkę” przez Bartka, a drugą Bartek, wykorzystując spokojnie rzut karny podyktowany za faul na Stasiu. Trzeciego gola zdobył Stasiu, po pięknej akcji lewą stroną i dokładnym dograniu piłki przez Łukasza. Dekoncentracja w końcówce kosztowała nas utratę bramki po błędzie w obronie, ale to nie zmniejszyło naszej radości z pokonania gospodarzy…

Podbudowani psychicznie w kolejnym spotkaniu spokojnie i zdecydowaniepokonaliśmy 3:0 zespół SV Adler 1888 Hämelerwald. Pierwszą bramkę strzelił Albert, po rajdzie lewą stroną i dokładnym podaniu Fornala. Po chwili Bartek poprawił na 2:0, a rezultat spotkania ustalił Łukasz, któremu piłkę w polu karnym „na tacy” wyłożył Stasiu.

W następnym meczu spotkaliśmy się z drużynąTSV Godshorn, remisując 1:1. Początek był nerwowy, mieliśmy sporo szczęścia, kiedy Ptaszek dwukrotnie wybijał piłkę, zmierzającą do pustej bramki… Na szczęście niewykorzystane okazje naszych rywali zemściły się na nich, kiedy Bartek wrzucił Albiemu fantastyczną prostopadłą piłkę pod pole karne rywali. Nasz sprinter nie zmarnował świetnej okazji, dając Liderowi prowadzenie. Niestety, kilka minut później pozwoliliśmy się „rozklepać” i straciliśmy gola. Walka na całym boisku trwała do końca tego meczu, zapewniając niebywałe emocje naszym rodzicom. Szkoda, że piłka poszybowała ponad poprzeczką po piękne główce Przebiera w ostatnich sekundach meczu…

Tym remisem zapewniliśmy sobie również porządną „nerwówkę” w ostatnim meczu grupowym, który musieliśmy co najmniej zremisować, żeby awansować do półfinału niedzielnego turnieju.

Naszym rywalem był zespół TuSpo Saarn, który wcześniej wygrał swoje wszystkie mecze grupowe, nie tracąc przy tym bramki. Emocji w tym spotkaniu, które zakończyło się bezbramkowym remisem, było co niemiara, można by było obdzielić nimi kilka meczy, a akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie… Najpierw Oli fantastycznie bronił sam-na-sam, potem z kolei sam-na-sam był Albert świetnie puszczony „w uliczkę” przez Ptaszka, a jeszcze później zastanawialiśmy się w jaki sposób bramkarz TuSpo obronił strzał Deniego. Mieliśmy w tym meczu więcej z gry, ale poza poprzeczką, po atomowym uderzeniu Alberta w pełnym biegu i kilkoma niewiarygodnymi paradami golkipera naszych rywali, nic z tego nie wynikło… Ale najważniejsze, że półfinał był nasz…

A w tym półfinale, niestety, po meczu bez historii,polegliśmy 0:2 z holenderskim TWENTE Enschede, będąc zespołem gorszym i tracącym bramki trochę „na własne życzenie”…

Pozostał nam więc „mały finał”, w którym, w meczu o 3 miejsce, zmierzyliśmy się, po raz drugi tego dnia, zTuSpo Saarn, remisując 1:1. Od początku meczu „usiedliśmy” na rywali, co przyniosło nam prowadzenie po akcji Fornala lewą stroną boiska, wypuszczeniu przez niego Domina do linii końcowej i podaniu tego ostatniego do Albiego, na drugi metr przed bramką rywali. Potem mieliśmy jeszcze kilka „setek” (Denio sam-na-sam, Bartek-poprzeczka, Bartek-bramkarz broni) i, jak to zwykle w piłce bywa, niewykorzystane okazje zemściły się, po naszym błędzie w obronie, na minutę przed końcem meczu.

A więc karne… Emocje zarówno nasze i naszych rodziców, jak i rywali oraz ich rodziców były wprost niewiarygodne…

Festiwal strzałów z dziewięciu metrów zaczęli Niemcy – obok bramki, potem Bartek – bramkarz broni, oni – gol, Fornal – gol !!!, oni – bramka, Koral – po rękach bramkarza, ale gol !!!, oni – piękny strzał, ale nasz bramkarz BRUNO BRONI w sposób niewiarygodny !!!, Albert – niestety, bramkarz broni, ależ nerwy…, oni – obok bramki !!!, do piłki podchodzi Domin, krótki rozbieg (dlaczego tylko 3 kroki ?!), spojrzenie w oczy niemieckiego bramkarza…, techniczny strzał, piłka odbija się od lewego słupka i wpada… ależ bramka !!!!!

No i potem zaczęło się szaleństwo… Domin zdjął koszulkę i zaczął sprintem rundę honorową wokół boiska z szybkością konia wyścigowego, a za nim cały Zespół..., ale nawet nasi najszybsi – Albert i Ptaszek nie byli w stanie dogonić Domina… I wtedy Trener Łukasz powiedział w zadumie: „Ach, żeby on tak szybko biegał na boisku…”

A kilka minut później, jeszcze w euforii po zwycięstwie, odbieraliśmy „rękami” naszego kapitana, Bartka piękny puchar za trzecie miejsce w niedzielnej „Srebrnej Rundzie” turnieju VW-WOLF CUP 2013.

Na zakończenie jeszcze garść turniejowej statystyki.

Rozegraliśmy w Niemczech 12 spotkań, wygrywając 5, remisując 3 i przegrywając 4, strzeliliśmy 15 bramek (Albert i Stasiu – po 3, Bartek, Denis i Domin – po 2 oraz Fornal, Koralek i Łukasz po 1).

Przed nami w „Srebrnej Rundzie” uplasowały się zespoły Bergisch Born oraz Twente Enschede, a w „Rundzie Finałowej” pierwsze cztery miejsca zajęły drużyny Rot-Weiß Essen, Schalke 04, Fortuna Düsseldorf oraz VfL Bochum.

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości